Pogorzelcy z Szamocina proszą o pomoc. Na początku roku ogień zabrał im dorobek całego życia. Stracili nie tylko dom, ale i zakład pracy.
Tragiczny pożar wybuchł 4 stycznia. Ogień pojawił się najpierw w stolarni, a później płomienie objęły też dom Marii i Jerzego. Małżeństwo opiekowało się dorosłym schorowanym bratankiem. Niepełnosprawny Andrzej wcześniej stracił rodziców i siostrę. A teraz wszyscy zostali bez domu...
– Nad ranem zaskoczył ich pożar. Moja mama się obudziła jako pierwsza i usłyszała już trzeszczące belki nad głową. Wybiegła tak jak stała - boso, w bieliźnie. Zostawili za sobą wszystko. 30 lat wspólnego życia - mówi Karolina Smykowska, córka poszkodowanych.
Rodzinie nie zostało nic. Spłonęły ubrania, meble, dokumenty i pamiątki rodzinne. Nie zdążyli uratować 18-letniego żółwia. Pies zdołał uciec przed płomieniami. Z mieszkania nie pozostały nawet gołe ściany, bo dom zbudowany był z drewna. Wszystko spaliło się dosłownie w kilka minut. W pierwszej chwili poszkodowanym pomogli sąsiedzi.
Przyjęli ich, ubrali i dali jeść. Później swoje wsparcie przekazała gmina.
– W pierwszej kolejności zrobiliśmy taką wewnątrzzakładową zbiórkę odzieży, ponieważ ci ludzie zostali wyrwani z łóżka, nie mieli niczego ze sobą. W związku z tym, że to jest okres zimowy, trzeba było w ten sposób im pomóc - tłumaczy Eugeniusz Kucner, burmistrz Szamocina.
Dom przy ulicy Łąkowej był ich miejscem na ziemi. Teraz rodzina musiała się przenieść do Budzynia. Zamieszkali w domu ich dziadków. Budynek do tej pory stał pusty i wymaga gruntownego remontu. Trzeba wymienić instalację elektryczną i ocieplić ściany. Ludzie dobrej woli przekazali meble. W internecie ruszyła natomiast zbiórka pieniędzy, która ma pomóc w powrocie do normalności.
ABY WESPRZEĆ POGORZELCÓW KLIKNIJ TUTAJ
ABY WESPRZEĆ POGORZELCÓW KLIKNIJ TUTAJ
– Każda złotówka się liczy, każdy grosz pozwoli rodzicom odbudować i zacząć życie na nowo, bo oni muszą zacząć wszystko od nowa, w nowym miejscu, w nowym domu - mówi Karolina Smykowska, córka poszkodowanych.
Gmina wypłaciła rodzinie 6 tysięcy złotych zapomogi klęskowej. Jednak to tylko kropla w morzu potrzeb. Tylko samo uprzątnięcie pogorzeliska może kosztować nawet 100 tysięcy złotych.
Komentarze
Zobacz także