Poznali się na opłatku harcerskim w 1947 r., a dwa lata później byli już małżeństwem. Doczekali się syna i córki.
- No dobrze, że razem jesteśmy, no nie daj Boże samemu, ale cieszę się, że jesteśmy razem, jedno drugiemu pomaga - mówi Nina Pieścikowska.
Nina pochodzi z Baranowicz na Białorusi, a Marian z Chodzieży. W Pile zamieszkali zaraz po wojnie. Marian Pieścikowski po wojsku zaczął zawodową przygodę z bankierstwem. Budował i zakładał w Wielkopolsce filie Narodowego Banku Polskiego.
- Stale zapracowany, byłem stale zajęty, przez kilkadziesiąt lat w bankach - wspomina Marian Pieścikowski.
Przez dwa lata był on też wicewojewodą pilskim. Potem prowadził własną działalność. Był działaczem sportowym i nieprzerwanie oboje byli związani z harcerstwem. Zresztą do dziś młodzi harcerze odwiedzają starych druhów i pomagają choćby w robieniu zakupów.
- To dla mnie było najważniejsze z ludźmi, i jeszcze raz z ludźmi współpracować - podkreśla Marian Pieścikowski, który na emeryturę odszedł w wieku... 84 lat.
- Teraz nie możemy jeździć, bo ja jeździłam samochodem do 88. roku życia przez prawie 50 lat. Mąż nie zrobił prawa jazdy, ale miał kierowcę służbowego i prywatnego, no to nie potrzebował, ale taki żal, że nie mogę teraz nigdzie pojechać, bo bym pojechała, ale już dla własnego bezpieczeństwa i czyjegoś no to... - dodaje pani Pieścikowska.
Potrzebę kontaktu ze znajomymi czy córką i wnukiem częściej już zaspokajają telefonicznie. Tu pojawia się kolejne wyzwanie - szkolenie na WhatsApp. Ale jest jeden warunek. Trzeba starą komórkę wymienić na smartfon. W tym pomoże im znajoma rodziny.
- Jesteśmy rodaczki. Kiedy poznałam panią Ninę zaczęłyśmy rozmawiać o tym, kto skąd pochodzi. Ja z Białorusi z Baranowicz, to były kiedyś tereny polskie, i okazało się, że pani Nina też pochodzi z Baranowicz - wspomina Oksana Weisfeld.
Teraz wspólnie koncentrują się na przyszłym roku. Bo oprócz brylantowej rocznicy ślubu czekają ich jeszcze setne urodziny Mariana. Nina jest 6 lat młodsza...
- Jak moja mama mówiła, raz na wodzie, raz na lodzie, ale szczęśliwie doczekaliśmy tych lat - podsumowuje Nina Pieścikowska.