Z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że w 1999 roku Polacy wnieśli 1265 spraw o unieważnienie sakramentu małżeństwa. W 2016 było ich już 2628. I te liczby z roku na rok systematycznie rosną. Dziś aż 80 proc. procesów przed sądami kościelnymi – podaje naTemat.pl – kończy się stwierdzeniem nieważności sakramentu.
Swój „rozwód kościelny” z Adamem Sztabą upubliczniła Dorota Szelągowska. Taki „rozwód” mają też za sobą m.in. Cezary Pazura czy Katarzyna Skrzynecka. Chyba jednak najgłośniej było o tym za sprawą byłego już prezesa TVP Jacka Kurskiego. Chociaż polityk niemal na każdym kroku podkreślał, jak ważna jest dla niego tradycja oraz wiara katolicka, to w 2015 r. uzyskał rozwód kościelny. Swoje małżeństwo zakończył po 24 latach. Po 5 latach od głośnego rozwodu Jacek Kurski wziął ponowny ślub. Jego drugą żoną została Joanna, która wcześniej również dostała rozwód kościelny.
W odróżnieniu od rozwodu w świetle prawa państwowego, unieważnienie małżeństwa kościelnego wywołuje skutki wstecz. Uznaje się je za niebyłe od początku, ponieważ małżonkowie nie mieli prawa zawrzeć związku małżeńskiego. W ostatnich latach zwiększa się liczba procesów, bo – jak mówi w rozmowie z OKO.press Piotr Szeląg, teolog, doktor prawa – rośnie świadomość, że można z tego skorzystać. I dodaje, że – Część wiernych chce jeszcze raz zawrzeć ślub w kościele. Część myśli w kategoriach teologicznych. A niektórzy… wiadomo, ludzie są różni...
fot. iStock