Poniedziałkowe trzęsienie miało magnitudę blisko 8 stopni w skali Richtera. Tego typu wstrząsy powodują ogromne zniszczenia. W akcję ratunkową włączyli się strażacy z Ciężkiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej. W jej skład wchodzą m.in. ratownicy z Gdańska, Poznania czy Warszawy. Polacy do tej pory uratowali spod gruzów ponad 10 osób.
– Zawalone doszczętnie budynki, zawalone przeróżne obiekty, trudny dostęp, brak energii, a przede wszystkim mróz. Wszyscy informują, że jest tam niska temperatura, co bardzo wpływa na ofiary - mówi mł. bryg. Paweł Kamiński, rzecznik prasowy pilskich strażaków.
Ofiar na pewno będzie więcej. Z każdą godziną maleją szanse na znalezienie pod gruzami żywych osób.
– Zasadą jest to, żeby umieszczać takie urządzenia w miejscach, które są w miarę spokojne. To znaczy nie mają, jak to nazywamy szumu antropogenicznego, czyli krótko mówiąc cywilizacji. Im dalej od cywilizacji tym lepiej. Kalwaria Pacławska i Górka Klasztorna, mimo, że daleko od siebie, są podobne, bo zlokalizowane w klasztorach - tłumaczy dr hab. Grzegorz Lizurek, profesor Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk.
W Polsce, oprócz Górki Klasztornej, stacje zlokalizowane są w 6 innych miejscach m.in. w Suwałkach, Ojcowie, czy w Książu. Sejsmometry mierzą prędkość drgań gruntu. Dane przesyłane są na bieżąco do ekspertów Polskiej Akademii Nauk.
fot. Komenda Główna PSP
Komentarze
Zobacz także