Sprawą są oburzeni nie tylko parafianie, którzy dowiedzieli się o wycince po fakcie, ale i mieszkańcy regionu. Ksiądz nie miał pozwolenia na wycinkę. O sprawie pisaliśmy TU.
Z naszym reporterem ksiądz nie chciał rozmawiać, ale przesłał pismo Gazecie Wyborczej. Twierdzi w nim, że to była ziemia rolna. Czy ta sprawa znajdzie swój finał w sądzie?
- "Na tę chwilę działka nr 130 przynosi tylko koszty dla parafii w postaci podatku" - pisze duchowny. Zapewnia, że decyzję o wycince podjął "kierując się dobrem, aby parafia istniała i można było ją utrzymać finansowo" - cytuje księdza Wyborcza.
Komentarze
Zobacz także