W Kaczorach lampy późnym wieczorem gasną od 30 lat. A oszczędności szuka się w różny sposób.
– Nie świecą się światła w całej gminie, bo w nocy mało kto się przemieszcza i nie ma sensu, żeby oświetlać puste ulice – tłumaczy Brunon Wolski, burmistrz Kaczor. I dodaje – Wprowadziliśmy, w porozumieniu z dyrektorami poszczególnych placówek, że obniżamy w każdej temperaturę. Nie 22 czy 23 stopnie, tylko wprowadziliśmy, że 20 stopni wystarczy w tych pomieszczeniach użytku publicznego.
W gminnych jednostkach wtedy, gdy nie jest ono potrzebne, gaśnie także światło. Niektóre urzędy - tak jak pilski - włączają połowę oświetlenia lub instalują przy lampach czujniki ruchu.
– Kolejne oszczędności to na przykład ograniczenie do niezbędnej konieczności drukowania dokumentów. Tylko w takich przypadkach, kiedy jest to po prostu konieczne czy wymagane prawem. Natomiast raczej sugerowane jest pracownikom elektroniczne przesyłanie dokumentów – mówi Piotr Gadzinowski, rzecznik prasowy UM Piły.
– Zmniejszyliśmy znacznie zużycie energii wymieniając wszystkie oprawy w ciągach komunikacyjnych i pomieszczeniach urzędu. Oprócz tego to było zadanie planowane i finansowane z funduszy norweskich i będzie miało swoje skutki, to jest fotowoltaika zamontowana na dachu sali sesyjnej. Ona już pracuje – wylicza Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
W Chodzieży lampy gasną m.in. na skwerach i w parkach. Czy ograniczanie zużycia prądu wystarczy?
– Rachunek oczywiście na ilości zużytych kilowatogodzin się zgadza, bo jest ich mniej, ale co z tego, jeśli monopoliści dorzucają nam dopłaty do różnego rodzaju dodatkowych składników faktury i zastanawiamy się, czy jest sens oszczędzać, skoro i tak zabiorą nam więcej – mówi Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży.
Samorządy i jednostki im podległe od grudnia ubiegłego roku są zobowiązane ustawą do obniżenia zużycia prądu o 10 proc. w stosunku do roku ubiegłego.