Do pożaru budynku doszło w ubiegły piątek. Ogień w przeciągu kilku chwil objął całe poddasze. Zanim pojawiła się straż, płomienie wyszły już na zewnątrz domu.
– Pojawił się dym, okropny dym. Nagle pojawił się też ogień. To było coś strasznego. To się działo tak szybko, że człowiek nie wiedział, co ma zrobić – wspomina Justyna Gogołek, sąsiadka.
Na miejsce przyjechały pierwsze jednostki straży pożarnej. Pana Bartosza Parthuna, mieszkańca budynku nie było wówczas w Wieleniu. O pożarze dowiedział się przez telefon od swojej siostry. Kobieta powiedziała mu, że pali się dom, a w środku została ich mama.
– Siostra opowiadała, że mama z nią rozmawiała o 10:50-10:55, co zrobią na obiad. Po 5 minutach usłyszeli wybuch. Tata wybiegł z siostrą. Nie wiedzieli, co się dzieje. Tata poleciał na górę z wiadrem wody – mówi Bartosz Parthun, mieszkaniec spalonego domu.
Niestety na reakcję było już za późno. W pożarze zginęła matka Pana Bartosza. Spaliło się dosłownie wszystko. Ogień strawił całe wyposażenie poddasza, a pozostałe pomieszczenia zalała woda. Chwilę po tragedii w Internecie ruszyła zbiórka pieniędzy na odbudowę zniszczonego domu. Zorganizowało ją dobroczynne stowarzyszenie ze Śląska.
– Jeżeli widzę rozwinięty pożar, gdzie płomienie wychodzą na zewnątrz, to wiem jakie to są straty dla ludzi. Oni w przeciągu parunastu minut tracą cały dobytek życia – tłumaczy Grzegorz Siemko, organizator zbiórki.
W ciągu 4 dni zbiórki na koncie udało się zgromadzić ponad 27 tysięcy złotych z zakładanych 50 tysięcy. Każdy może wesprzeć rodzinę pogorzelców. Wystarczy wejść na stronę internetową pomagam.pl i wpłacić dowolną kwotę.
