W pierwotnym planie budżetu na ten rok burmistrz zaplanował podwyżki płac dla pracowników urzędu miasta. Podczas uchwalania tego finansowego planu większość radnych pozostających w opozycji do burmistrza zmniejszyła ogólną kwotę przeznaczoną na wynagrodzenia o 700 tys. zł. Wciąż utrzymując, że pieniędzy na podwyżki starczy i mogą być one nawet wyższe, niż 10 proc.
- W projekcie budżetu, który pan burmistrz przedstawił radnym zaproponował podwyżki rzędu 16 proc., zostały uchwalone na poziomie 11,9 proc. Więc można było już od stycznia podwyżki w stosunku do pracowników urzędu dokonać w wysokości tej obiecanej i deklarowanej przez radnych na sesji tych 10 proc. - mówi Bogusława Towalewska, radna Rady Miasta Wałcz.
Innego zdania jest burmistrz, który od początku przekonywał, że pomniejszone środki na wynagrodzenia nie wystarczą na podniesienie pracownikom pensji. Mowa tu o około 106 zatrudnionych w Urzędu Miasta, którzy mieli obiecane podwyżki od stycznia. W efekcie pracownicy zamiast do burmistrza, swoje prośby o podwyżki kierowali do radnych.
- Nie było w tamtym budżecie na miesiąc po uchwaleniu przez radę tego projektu budżetu, nie było szansy na wzrost wynagrodzeń 10-procentowych. Pani sekretarz przedkładała wyliczenia, pani skarbnik przedkładała wyliczenia, pokazywała jasno, jakie są realne wzrosty, jakie to niesie ze sobą konsekwencje - mówi Maciej Żebrowski, burmistrz Wałcza.
Sprawę rozwiązała uchwała, która podjęli na ostatniej sesji radni. Zgodzili się na zaproponowaną przez burmistrza zmianę w budżecie i przeniesienie 480 tys. Zł do działu wynagrodzeń. I ta kwota zdaniem burmistrza powinna wystarczyć, by pokryć wszelkie kadrowe wydatki na ten rok.