Jeśli oddział zostanie rzeczywiście zamknięty kobiety zmuszone będą korzystać pomocy szpitali oddalonych od Złotowa o kilkadziesiąt kilometrów.
- Trzymam mocno kciuki za te młode mamy, żeby nie wyjeżdżały gdzieś dalej. Żeby było to w Złotowie. Chciałabym, aby to zostało. Myślę, że ginekologicznie też sporo kobiet potrzebuje pomocy - mówią mieszkanki Złotowa.
W powiatowym szpitalu im. Alfreda Sokołowskiego w Złotowie rozpoczął się długo oczekiwany remont oddziału położniczo-ginekologicznego. Plan zakłada, że modernizacja tej części placówki potrwa do końca roku. Pierwotnie po wykonaniu prac remontowych, oddział położniczo-ginekologiczny miał wznowić swoją działalność.
- Pracownicy mają tego typu obawy, że rzeczywiście po remoncie w budynku powstanie oddział, ale nie będzie to oddział położniczo-ginekologiczny. Pielęgniarki i położne zatrudnione w formie umowy o pracę, czyli etatowe zostały przesunięte na inne oddziały szpitala. Po zakończeniu stanu zagrożenia epidemicznego pielęgniarki będą mogły zostać na innych oddziałach szpitala - mówi Maja Mikołajczak, była oddziałowa oddziału ginekologiczno-położniczego w Złotowie.
Ale to nie dotyczy położnych. Jeśli oddział zostanie zlikwidowany, to położne stracą pracę. Jeszcze do niedawna pracowało tam 14 położnych i 5 pielęgniarek. Rachunek ekonomiczny jest jednak bezwzględny - przekonuje starosta.
- Minimum 400 porodów powinno być, żeby ten oddział się samo sfinansował. W tej chwili w Złotowie mieliśmy 170 porodów. No to sobie sami odpowiedzmy, czy w przypadku takiej ilości porodów, będziemy w stanie do tego oddziału dopłacać - tłumaczy Ryszard Goławski, starosta złotowski.
Porodówka zawiesza działalność
Decyzja o likwidacji oddziału położniczo-ginekologicznego nie została jeszcze podjęta - zapewnia starosta. Jednak mieszkańcy już zapowiadają protesty. Pierwszy 30 czerwca. Na razie nie wiadomo jaką formę przybierze ten protest.