Wielkanoc na Krajnie
08.04.2023 Autor:
Artur Maras
Dawniej tak jak i dziś przygotowania do obchodów świąt Wielkiejnocy rozpoczynały się w Niedzielę Palmową od święcenia palmy. Były one mniej strojne niż teraz. Palmą nazywano wiązanki wierzbowych gałązek przewiązanych wstążką. Wierni zanosili je do poświęcenia w kościele.
- Po powrocie do domu wkładano je za święte obrazy i nierzadko mówią gwarowo kotkami wierzby karmiono dzieci, wierzono bowiem, że mają one magiczną, uzdrawiającą moc i będzie trudniej dzieciom chorować np. na gardło - tłumaczy Ziemowit Niedźwiecki, dyrektor Muzeum Okręgowego w Pile.
Poświęcone palmy miały także chronić chatę przed uderzeniem pioruna. Z Krajną związany jest zwyczaj Bożych Ran. W Wielki Piątek, czyli w dzień śmierci Chrystusa gospodarz domu zrywał wcześnie rano gałązki z cierniami, którymi potem smagał domowników. Miało to im przypomnieć o cierpieniach Jezusa, który oddał życie za grzechy ludzi. Charakterystyczne dla naszego regionu było także zdobienie jajek.
- Na Krajnie początkowo nie były znane pisanki. Głównie wykonywano kraszanki. Były to jaja, które zabarwiano w roślinnych wywarach sporządzanych np. z łupin cebuli, kory olchy czy dębu i tak przygotowane jajka wkładano do święconki - mówi Joanna Medycka z Muzeum Kultury Ludowej w Osieku nad Notecią.
Po jednym na każdego domownika. Czerwone symbolizowały mękę i śmierć Jezusa, fiolet oznaczał żałobę po nim, a zielona kraszanka oznaczała nadzieję i zmartwychwstanie, a także odradzającą się przyrodę, która budzi się do życia po długim i trudnym zimowym okresie. Oprócz jajek początkowo do chusty, a w późniejszych czasach do koszyczka trafiały także wędliny, kiełbasy, chrzan, nabiał czy wypieki. Poświęcone pokarmy kładziono potem na wielkanocnym stole. Śniadanie zaczynano tartym chrzanem, który popijano wódką. Ostrość tego zestawu miała zapewniać zdrowie oraz symbolizować mękę Jezusa. W niedzielę wszyscy domownicy uczestniczyli w rezurekcji. W poniedziałek oczywiście Dyngus, ale na Krajnie niekoniecznie mokry...
- Zwyczaj oblewania się jest zwyczajem, który na Krajnę dotarł dopiero po wojnie. Raczej był on związany z Dyngusem, który miał oznaczać uganianie się za młodymi dziewczętami i pannami i symboliczne smaganie ich witkami. Miało to im wróżyć powodzenia w małżeństwie - przypomina Ziemowit Niedźwiecki, dyrektor Muzeum Okręgowego w Pile.
Nie każdy jednak pamięta, że następnego dnia to dziewczęta brały odwet na chłopakach uganiając się za nimi z przygotowanymi wcześniej gałązkami.