Po świętach do śmietników najczęściej trafia sałatka jarzynowa, pieczywo i owoce. To wszystko odpowiednio wcześniej można zagospodarować inaczej...
- Zapewne nie byłoby nic złego, gdybyśmy do naszych sąsiadów w bloku zechcieli podejść, zapukać i przynieść taki poświąteczny prezent. Sądzę, że byłby przyjęty z wdzięcznością, najczęściej - mówi Mieczysław Augustyn, prezes Pilskiego Banku Żywności.
W tym roku inflacja mocno podbiła ceny podstawowych produktów. To wpłynęło na ilość kupowanej żywności.
- Zawsze staramy się tak, żeby kupować tyle ile zjemy. U mnie nie zostaje. Mieliśmy takich gości, że wszystko zjedli. Tyle ile zjemy to mamy, a resztę chowamy do zamrażarki. Jak upiekliśmy więcej mięsa, to część schowaliśmy do zamrażarki - przyznają pilanie.
To najprostszy sposób na uratowanie nadwyżki jedzenia. Mięso i wędliny można mrozić nawet przez pół roku. To co się da można też włożyć do słoików i poddać pasteryzacji. Resztą można się podzielić.
- Zamiast czekać i wyrzucić to lepiej przynieść do tej jadłodzielni. Jest tutaj dużo osób, które z wielką chęcią z tego skorzystają. Szacunkowo, około 50 osób dziennie zagląda do tej jadłodzielni - zapewnia Piotr Kuta, opiekun jadłodzielni przy ulicy Okrzei w Pile.
To nawet półtora tysiąca osób i blisko pół tony jedzenia tylko w ciągu jednego miesiąca. Specjalna lodówka stoi na terenie zboru zielonoświątkowego przy Okrzei w Pile. Zanosząc tam gotowe dania należy je podpisać i wskazać datę przygotowania. Zabrać z niej jedzenie może każdy, kto tylko potrzebuje takiej pomocy.