Projekt ustawy o ochronie ludności i stanie klęski żywiołowej przewiduje, że w najbliższych latach do jednostek OSP w całej Polsce trafi prawie 3 tysiące karetek. Ambulansami mieliby jeździć strażacy ochotnicy. Druhowie mieliby być także przeszkoleni do udzielania pomocy poszkodowanym. W Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej działa kilka tysięcy wykwalifikowanych ratowników medycznych, jednak nie wszyscy pracują w swoim zawodzie.
- W każdej gminie jeden taki zespół wyjazdowy ratownictwa - myślę, że jest to dobry pomysł, tylko musimy nałożyć na to dużo szkoleń, bo, żeby zostać ratownikiem medycznym trzeba mieć wyższą szkołę, minimum licencjat. To jest bardzo dużo godzin praktycznych - tłumaczy Dariusz Gapiński, ratownik medyczny.
- Sam, gdybym potrzebował pomocy, albo ktoś z mojej rodziny to chciałbym, żeby przyjechali do mnie wykwalifikowani i doświadczeni ratownicy. Strażak - ratownik z OSP, który przyjedzie w takim ambulansie, nie będzie miał na co dzień styczności z takim poszkodowanym - przyznaje Mateusz Helak, strażak ochotnik.
Argumentem “za” udziałem strażaków z osp w akcjach ratujących ludzkie życie jest ich szybszy przyjazd na miejsce wypadku. Teraz poszkodowani często muszą czekać na pomoc nawet pół godziny. Po wprowadzeniu przepisów czas oczekiwania na zespół ratownictwa ma skrócić się do kilku minut. Czy rozwiązanie to wejdzie w życie, jeszcze nie wiadomo.