- Watykan rzeczywiście te dokumenty przedstawił. One są już w sądzie. Czy jest to przełom? Dla mnie przełomem będzie sytuacja, w której sądy nie będą się oglądać na jakieś wytyczne z Watykanu tylko będą egzekwowały prawo. Przy okazji straciliśmy moim zdaniem około roku, jak nie więcej na to, żebyśmy otrzymali te dokumenty z Watykanu. Mamy taką sytuację, że z jednej strony kościół mówi o współdziałaniu, o tym, że chce wyjaśniać te sprawy, a rzuca wymiarowi sprawiedliwości oraz organom ścigania kłody pod nogi - mówi mec. Artur Nowak, pełnomocnik poszkodowanego byłego ministranta.
Do chodzieskiego sądu trafiło blisko 200 stron dokumentów. Starania o nie trwały od 2021 roku. Wtedy metropolita poznański odmówił ich wydania, tłumacząc, że akta wytworzone w postępowaniu kościelnym, a dotyczące nadużyć seksualnych, są własnością Stolicy Apostolskiej. Sąd za brak zgody zagroził arcybiskupowi Stanisławowi Gądeckiemu karą finansową i przeszukaniem kurii.
O udostępnienie dokumentów z procesu kanonicznego chodzieski sąd poprosił Watykan. Jak dowiedziała się Gazeta Wyborcza, przesłane akta zawierają m.in. pisemne przyznanie się Krzysztofa G. do molestowania ministranta. W procesie przed sądem powszechnym mężczyzna nie przyznał się do winy.
Sprawa księdza, który molestował ministranta wraca na wokandę
Przypomnijmy: Były duchowny jest oskarżony o zgwałcenie i molestowanie nastoletniego wówczas ministranta. Do procederu miało dochodzić w latach 2001-2013. Oskarżonemu grozi do 12-u lat więzienia.