Wracamy do makabrycznej zbrodni w Chodzieży. Do domu przy ulicy Podgórnej w poniedziałek wieczorem przyjechał przyjaciel rodziny zaalarmowany brakiem kontaktu z nią. To co odkrył było wstrząsające.
– Jeden z członków rodziny próbował skontaktować się z osobą mieszkającą w tym domu. Przyjechał na miejsce i po znalezieniu dwóch ciał poinformował o tym fakcie służby. Następnie policjanci zostali skierowani na miejsce interwencji, stąd też informacja o znalezieniu kolejnych trzech ciał – informuje st. asp. Karolina Smardz-Dymek, rzeczniczka prasowa chodzieskiej policji.
Policjanci znaleźli ciała dwóch kobiet – 72-letniej i 38-letniej mieszkanki domu, a także 73-letniego i 41-letniego mężczyzny. W łóżeczku natomiast leżało ciało kilkumiesięcznego Stasia. Wszyscy byli ze sobą spokrewnieni. Według ustaleń śledczych to właśnie 41-letni Krzysztof A. zabił swoją rodzinę, a następnie odebrał sobie życie. Prokuratura potwierdza, że dorosłe ofiary miały rany cięte szyi, a ciało jednej z kobiet było skrępowane. Ciało niemowlęcia było przykryte kołdrą. Mężczyzna, który popełnił samobójstwo, również miał rany cięte. Przy 41-latku śledczy znaleźli nóż.
Mieszkańcy osiedla są w szoku. Wspominają, że sprawca tragedii wraz z żoną wprowadzili się do jego rodziców zaledwie dwa miesiące temu. Wcześniej mieszkali w Sochaczewie, nieopodal Warszawy.
– To jest dzielnica spokojna, Podgórna jest spokojną ulicą i nie przypuszczałem, że kiedykolwiek dojdzie tutaj do morderstwa i samobójstwa – mówi jeden z sąsiadów.
Sąsiedzi podkreślają, że mieszkańcy domu stronili od kontaktów z innymi. 41-latek przez wiele lat mieszkał poza Chodzieżą. Ostatnio przyjechał do rodzinnego domu, aby opiekować się schorowanym ojcem. Byli spokojną rodziną.
– Praktycznie codziennie spacerowali, szli z tym małym, bo to był synek. Codziennie z nim chodzili na spacer – mówi sąsiadka.
Motywy zbrodni nie są znane. Jutro odbędzie się sekcja zwłok ofiar. Śledczy będą także badać, czy mężczyzna w chwili popełnienia morderstwa był pod wpływem alkoholu lub narkotyków. 41-latek nie był wcześniej karany. Rodzina nie miała założonej tzw. niebieskiej karty, a przez ostatnie dwa miesiące policja nie interweniowała w domu w Chodzieży.