W Polsce wiek emerytalny wynosi 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Każdy, kto płaci składki na ubezpieczenie emerytalne, z chwilą osiągnięcia tego wieku ma prawo do emerytury. Tyle teoria. W praktyce 77 proc. Polaków boi się, że świadczenia emerytalne, na jakie mogą liczyć w przyszłości, nie pozwolą im na w miarę spokojne finansowo życie. To dane z najnowszego „Barometru Polskiego Rynku Pracy” przygotowanego przez Personnel Service.
Dlatego najlepszą motywacją do przedłużania życia zawodowego dla 38 proc. osób jest wzrost przyszłej emerytury za dodatkowe lata pracy. To ważne dla 43 proc. kobiet i 34 proc. mężczyzn. I jest to bardzo zdroworozsądkowe podejście do kwestii własnej emerytury w kontekście deklaracji m.in. szefowej ZUS prof. Gertrudy Uścińskiej.
– Emerytura wynika z tego, jak długo pracujemy, ile zgromadzimy kapitału i kiedy przejdziemy na emeryturę – powiedziała. – To będzie później decydowało o wysokości emerytury – dodała prof. Uścińska.
Nic zatem dziwnego, że aż 77 proc. Polaków boi się, że przyszłe emerytury nie pozwolą im na spokojne życie. Częściej kobiety – 82 proc. niż mężczyźni – 72 proc.
Z prognoz wynika, że do ok. 2030 roku z rynku pracy będzie ubywało ok. 120-150 tys. osób, a w kolejnych dekadach będzie to nawet 160-240 tys.
Polacy, jak pokazuje badanie, mają tego świadomość, bo aż 55 proc. przyznaje, że będzie zmuszona pracować dłużej, niż przewiduje to wiek emerytalny. To o 5 proc. więcej niż rok temu.
Najwyraźniej i rządzący mają tego świadomość. Minister pracy Marlena Maląg przekonywała niedawno, że przejście na emeryturę po osiągnięciu odpowiedniego wieku powinno być wyborem, a nie przymusem. I dodała, że rząd wprowadził wiele instrumentów zachęcających do dłuższego pozostawania na rynku pracy, m.in. PIT 0 dla seniorów. Ten trend potwierdzają dane z rynku pracy. W Polsce 56 proc. pracodawców przyznaje, że ma wśród swoich pracowników emerytów.
fot. iStock