Pojemniki na nakrętki na stałe wpisały się w krajobraz wielu miejscowości. Jeden z nich stoi przy wejściu do Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Przez cztery lata pilanie wrzucili około dwóch ton nakrętek. Pieniądze z ich sprzedaży trafiały na rehabilitację 4-letniego Ignasia z Piły. Chłopiec ma zespół Downa.
- Wiadomo, że ta rehabilitacja przeprowadzana jest też u specjalistów prywatnych, czyli wspomagamy się prywatnie i te wizyty kosztują coraz więcej. Staramy się na ile tylko możemy wspomóc Ignasia i te wizyty są tak częste jak starczają na to możliwości finansowe - mówi Przemysław Mokrzycki, tata Ignasia.
Pieniądze ze sprzedaży plastiku, choć niewielkie, to są stałym wsparciem w rehabilitacji małego Ignasia. Skupy płacą od 80 groszy do złotówki za kilogram nakrętek. W takim pojemniku mieści się ich około 100 kg. Rachunek jest prosty. Jedno zebrane serce to maksymalnie 100 zł. Od tego trzeba odliczyć jeszcze koszty transportu. Pan Przemysław w raz z teściem wożą zebrane nakrętki aż do Szczecinka, bo tam jest najbliższy skup...
- Każda pomoc się liczy. Czy to nakrętki czy 1,5%. Wiadomo, że potrzeb finansowych przy niepełnosprawnym dziecku jest sporo - dodaje tata Ignasia.
Od połowy przyszłego roku pojemniki najprawdopodobniej znikną z przestrzeni miejskiej. Wszystko za sprawą unijnej dyrektywy SUP, zgodnie z którą wszystkie nakrętki plastikowe w całej Unii Europejskiej powinny być fabrycznie przytwierdzone do opakowania od napoju, butelki czy kartonu. Pojemniki nie będą więc potrzebne, bo nie będzie czego do nich wrzucać.
- Było to ogromne zaangażowanie społeczne, bo tak naprawdę w każdej szkole, uczelni, sklepie stoją pojemniki na nakrętki. Wielokrotnie jadąc do pracy dostaje SMS “proszę odebrać nakrętki ze sklepu, proszę odebrać nakrętki z klubu sportowego”, więc to narzędzie było dla nich bardzo wspierające - zapewnia Dorota Augustyniak, prezeska Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Słoneczko.
Nowelizację kilka dni temu podpisał prezydent Andrzej Duda. Przepisy dotyczą nie tylko przytwierdzania nakrętek do butelek i opakowań, ale zakazują także używania plastikowych słomek, sztućców czy kubeczków w gastronomii. Przeważyły kwestie środowiskowe.
- To wszystko ma na celu ograniczenie zużywania plastiku i tworzyw sztucznych z uwagi na stan środowiska. My po prostu nie radzimy sobie dzisiaj z taką ilością plastiku i musimy odzyskiwać przynajmniej część z rynku z odpadów opakowaniowych, żeby z powrotem trafiały do przetwarzania - tłumaczy Anna Babij, doradca ds. ochrony środowiska.
Tak jak w przypadku plastikowych nakrętek. Niestety te zbierane każdego roku w całym kraju na różnych akcjach w setkach tysięcy ton, to tylko procent z tego, co i tak trafia do kosza.
- Naprawdę niewielka ilość trafia do tych zbiórek charytatywnych - dodaje doradczyni.
Reszta trafia po prostu do śmieci. Nawet gdy jest to kosz na odpady plastikowe, to i tak w sortowniach luźne nakrętki uciekają przez sita. W ten sposób nie trafiają do ponownego odzysku, tylko na śmietnik. Po ich przytwierdzeniu do butelki, wraz z nią będą mogły być ponownie przerobione na nowe opakowania.