Kupujemy dużo mniej. Takie wnioski płyną z raportu Głównego Urzędu Statystycznego dotyczącego konsumpcji za kwiecień. Widać w nim spadek rok do roku o niemal 8%.
Inflacja to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki już od wielu miesięcy. Drożejące produkty widać gołym okiem na każdych zakupach. A to wpływa na nasze sklepowe wybory.
- Trochę drożeje, produkty są droższe. Ceny są inne. Wszystko jest droższe, wiadomo. Ale trzeba sobie jakoś radzić. Czy kupuję mniej? Zależy, ile starcza „kasy”. Jak człowiek jest na emeryturze, to nie jest tak, że można sobie poszaleć - mówią mieszkańcy regionu.
„Szaleć” zaczęły
za to wskaźniki dotyczące spadku konsumpcji w Polsce. W kwietniu, w porównaniu do ubiegłego roku, spadła o prawie 8%. Oprócz żywności (której też zresztą kupujemy mniej) i odzieży, pozostałe produkty są „na minusie”. Jak mówią eksperci, to efekt zaciskania pasa, a także napływu uchodźców. Rok temu w Polsce było niemal 1,5 mln Ukraińców, którzy także robili zakupy. Mimo niepokojących wskaźników, eksperci jednak uspokajają.
- Nie upatrywałbym w tym jakichś dużych obaw co do przyszłości. Prognozy na kolejne lata pokazują to, że będzie ten wzrost. Miejmy nadzieję, że ten wzrost w Polsce nie będzie oparty na konsumpcji, a na inwestycjach, czyli czymś trwalszym i bardziej stabilnym - twierdzi Mariusz Zielonka, ekonomista Konfederacji Lewiatan.
A jeżeli chodzi o konsumpcję, eksperci spodziewają się lepszych wyników i większego „paliwa” dla gospodarki w tym zakresie w drugiej połowie bieżącego roku.
Komentarze
Zobacz także
