Prokurator odczytał dzisiaj akt oskarżenia. Podczas jednego z ćwiczeń Adam Z. miał naskakiwać kursantom Szkoły Policji na okolice klatki piersiowej i brzucha. Dwóch doznało urazów. Jeden miał złamane żebro, a drugi doznał...
- Stłuczenia klatki piersiowej po stornie prawej i stłuczenia prawej okolicy podżebrowej, co spowodowało rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż siedem dni. A nadto naraził pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub wystąpienie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez dobranie do demonstracji osoby bez doświadczenia w sportach i sztukach walki oraz nie najsprawniejszej fizycznie - odczytywał akt oskarżenia Krzysztof Milewski, prokurator Prokuratury Rejonowej w Pile.
Oskarżony nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Sędzia odczytał wyjaśnienia, które Adam Z. składał wcześniej w prokuraturze. Dotyczyły one m. in. kontrowersyjnego ćwiczenia.
- To ćwiczenie wykonywałem też na kobietach. Ponadto uprzedzałem, że jeśli ktoś miał operację brzucha bądź kobieta miała dolegliwości bólowe np. związane z okresem, to mogła ona odstąpić od wykonywania takiego ćwiczenia. Natomiast wykonywali je wszyscy, ponieważ chciałem, żeby wszyscy byli przygotowani do obrony przed uderzeniem kapnięciem np. w trakcie interwencji - odczytywał zeznanie Karol Kaźmierski, sędzia Sądu Rejonowego w Pile.
W trakcie rozprawy były wykładowca Szkoły Policji tłumaczył, że nie miał złych intencji i nie chciał nikogo skrzywdzić. A cała sprawa związana jest z konfliktami personalnymi w samej Szkole Policji.
Sprawa wyszła na jaw ponad dwa lata temu. Wówczas dziennikarz Wyborczej w artykule “Pan komisarz skacze po brzuchach i łamie żebra” opisał ćwiczenie wykonywane na zajęciach u Adama Z.
- Pani komendant Szkoły Policji w Pile tolerowała to - przekonuje Piotr Żytnicki, dziennikarz Gazety Wyborczej.
I nie wszczęła postepowania dyscyplinarnego wobec wykładowcy. Po medialnej burzy prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty.
- Został zawieszony na kilka dni, na bardzo krótki czas, a następnie z końcem roku przeszedł na emeryturę. Już po tym, gdy opinia publiczna wiedziała o niebezpiecznych ćwiczeniach, które stosuje ten człowiek, on otrzymał wysoka nagrodę od pani komendant - dodaje dziennikarz.
Rzeczniczka Szkoły Policji nie znalazła dziś czasu, by spotkać się z dziennikarzami. Na kolejnej rozprawie sąd przesłucha poszkodowanych oraz świadków.