- Ogromna ulga. Nie mogliśmy spać. Tyle emocji towarzyszyło temu zakończeniu. Niesamowicie duża kwota. Trochę przerażała, ale w grupie siła - mówi Justyna Rydz, mama Kingi. A Piotr Rydz dodaje: - Chciałbym podziękować tym osobom, którzy byli z nami od samego początku. Niektórzy może nie wierzyli, że uda się zebrać tak ogromna sumę, ale jednak byli. Nie byłbym w stanie nawet każdemu z osobna podać ręki, bo było ich naprawdę dużo.
W rodzinnym domu dziewczynki świętowała rodzina oraz wolontariusze. W pomoc od początku angażowała się rodzina, znajomi czy ludzie dobrej woli. Wolontariusze zebrali w różnych miastach ponad 100 ton odzieży. Kwota z jej sprzedaży trafiła na konto Kingi. Organizowano festyny i licytacje. Tata Kingi jest żołnierzem. Mężczyzna wziął przepustkę i od roku jeździł po kraju, prosząc różne instytucje o wsparcie. Rodzice prowadzili także zbiórkę na siepomaga.pl.
Podanie leku to jedyna szansa na życie dla Kingi. Dziewczynka choruje na SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni. To ciężka choroba, która stopniowo prowadzi do śmierci. W ubiegłym roku NFZ zaczął refundować lek. Kina była jednak za duża, aby załapać się na program. Kryteria przewidują, że dziecko nie może skończyć 6 miesięcy. Rodzina nie miała więc innego wyjścia jak uzbierać 9 ml złotych. Lekarze z Lublina podadzą go Kindze Rydz na początku lipca.