W tym roku miejscem zmagań terytorialsów ubiegających się o miano „Niezłomnego” był poligon w Drawsku Pomorskim. Teren ognisty i wymagający, który obfituje w obszary bagniste i wyboiste drogi czołgowe.
Gra rozpoczęła się już na dworcu kolejowym w Prostyniu. Żołnierze musieli stąd dotrzeć do Ośrodka Szkolenia Rozpoznawczego w Jaworze (7 km), gdzie tuż po teście sprawnościowym, żołnierze mieli do pokonania wiele kilometrów marszu z plecakiem drogami czołgowymi. Trudnym zadaniem były również zmagania na lądowym torze przeszkód. Z pewnością wyzwaniem dla osób, które nie do końca czują się swobodnie na sporych wysokościach, była wspinaczka na 15-metrową drabinkę speleo. Jest to zadanie, które wymaga dobrego przygotowania fizycznego ze trony zawodnika. Wyścigi łodzi z kolei miały pokazać żołnierzom, by nie zapominali, że praca drużynowa jest najważniejsza. Aby wygrać tę konkurencję, terytorialsi musieli zsynchronizować swoją pracę.
– Prowadząc trzecią już edycję „Niezłomnego”, zaobserwowałem, że do projektu przystępują albo osoby, które są niezwykle silne i sprawne fizyczne albo osoby, które nie do końca zdają sobie sprawę, co ich tu czeka. Konkurencje, które opracowujemy dla uczestników są wymagające, a nawet morderczo wymagające. Uczestnicy – nasi żołnierze, są silni, jednak każdy z nas ma swoje granice. Kondycja fizyczna jest tutaj kluczowym elementem, ale okazuje się, że ogromne znaczenie ma również psychika. Celowo nie pozwalamy uczestnikom zbyt wiele odpoczywać. Do mety mogą dotrzeć tylko najlepsi – tłumaczy Sylwester, porucznik z 12. WBOT, który jest pomysłodawcą konkursu i czuwa nad przebiegiem „Niezłomnego”.
fot. Biuro Prasowe 12. WBOT