Zaproponowane przez Jarosława Kaczyńskiego referendum w sprawie relokacji uchodźców to jeden z głównych tematów ostatnich tygodni w Polsce. Obecnie w Unii Europejskiej trwa dyskusja na temat unijnej polityki migracyjnej. Polski rząd jest przeciwko przymusowej relokacji i proponuje przeprowadzenie w tej sprawie referendum.
– To jest typowo wyborcze i tutaj w ogóle nie ma o czym mówić. Wymyślone na potrzeby wyborów. Stara metoda, jak się wydaje panu Kaczyńskiemu: straszenie ludzi uchodźcami, gejami, lesbijkami, atakami na kościół. Oczywiście, że powinniśmy być przeciwko takiemu referendum – mówi Maria Małgorzata Janyska, posłanka PO.
Jak dodają przedstawiciele opozycji, rząd może złożyć w tej sprawie wniosek, który de facto rozwiąże cały problem. Według unijnych przepisów kraj, który jest „pod presją migracyjną”, czyli Polska przyjmująca uchodźców z Ukrainy, może być zwolniony z obowiązku przyjmowania innych migrantów, jeżeli owy wniosek zostanie pozytywnie rozpatrzony.
– Słyszymy od opozycji, że oni przecież deklarują, że są przeciwni, a jednocześnie odmawiają obywatelom Polski prawa do wypowiedzenia się w tak ważnej kwestii w referendum. A tymczasem w innych kwestiach okazuje się, że mają usta pełne frazesów dot. przestrzegania konstytucji. A gdy pojawia się temat referendum, które jest zapisane w konstytucji, to mówią, że „my przecież deklarujemy, że jesteśmy przeciw i referendum nie jest potrzebne” – mówi Marta Kubiak, posłanka PiS.
Bo według Zjednoczonej Prawicy jest potrzebne. Wielu polityków PiS uważa, że połączenie referendum z jesiennymi wyborami parlamentarnymi byłoby idealnym rozwiązaniem. Niedawno sondaż w tej sprawie opublikował portal interia.pl. Wynika z niego, że 54 proc. Polaków jest za zdecydowaniem w sprawie relokacji uchodźców w referendum.
