Po raz 31 bluesowy pociąg przejechał z Poznania do Zakrzewa. W tym roku koncerty odbyły się na stacjach w Poznaniu, Chodzieży, Pile, Krajence, Złotowie oraz Zakrzewie.
Blues Express to jedyny taki festiwal, który łączy muzykę z koleją. Formuła imprezy jest niezmienna od samego początku. W drodze z Poznania do Zakrzewa pasażerom czas umila kapela bluesowa. Oprócz tego pociąg zatrzymuje się na kilku stacjach i tam również grane są koncerty.
- Wolność luz i super muzyka. Od 20 lat planowaliśmy wyjazd. Zawsze byliśmy gdzieś w rozjazdach, w delegacji. W tym roku się udało.
- Jestem tutaj z moimi przyjaciółmi, przyjaciółkami i jest super, świetnie kolorowo i bardzo dobrze się bawię.
- Atmosfera jest świetna i po prostu warto tu być - wspominają uczestnicy.
Jednak kolejny rok z rzędu brakuje istotnych elementów tego wyjątkowego muzyczno-kolejowego składu. Pasażerowie i miłośnicy bluesa wspominają je z wielkim sentymentem. - Nie ma lokomotywy Heleny pięknej, więc jest rozpacz w kratkę. Nie można wisieć na oknie. Nie ma dużego starego wagonu. W którym był koncert, można było skakać. Dobrze, że już nie ma pociągu z przedziałami, bo to było najgorsze - mówi jedna z uczestniczek.
Jest natomiast skład elektryczny. Ten otworzył przed pasażerami zupełnie nowe możliwości słuchania ich ulubionej muzyki. - Gramy w pociągu i jesteśmy słyszalni w całym składzie. To się wcześniej nie zdarzało, dlatego że gitarzysta czy zespół grał w jakimś wagonie to był tylko tam słyszalny. Teraz mamy tak technikę posuniętą, że wykorzystaliśmy system pociągowy to transmisji całego koncertu - tłumaczy organizator festiwalu Henryk Szopiński.
Mimo tego w przyszłym roku najpewniej historia zwycięży nowoczesność. Tegoroczna edycja Blues Express Festiwal była ostatnią z udziałem elektrycznego składu. Władze wielkopolskich kolei wzięły sobie do serca sugestie pasażerów i obiecały, że do przyszłorocznej edycji przygotują lokomotywę spalinową, która poprowadzi już tradycyjny skład.