Wszystko przez brak listonoszy. Te braki kadrowe sprawiają, że – jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” – do ludzi nie docierają wezwania sądowe czy korespondencja urzędowa. Zdarza się, że adresat nie jest nawet informowany awizem, że jakaś przesyłka w ogóle na niego czeka.
Związkowcy z Poczty Polskiej narzekają, że nie jest to problem pojedynczych powiatów, ale całego kraju.
– Nie znam miejsca w Polsce, gdzie nie brakowałoby listonoszy. Są takie, gdzie jest obsadzona tylko połowa stanowisk. Do tego dochodzą absencje: choroby, urlopy... Stąd bardzo długie przerwy w obsłudze niektórych rejonów – wyjaśnia Piotr Moniuszko, szef Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.
Sama Poczta Polska tłumaczy, że nie ma „systemowego problemu” z doręczaniem korespondencji. W sytuacji, kiedy dziennie dostarcza się 4 mln przesyłek, mogą być jakieś problemy.
– Przy takiej skali mogą wystąpić pojedyncze przypadki nieterminowości wynikające z sytuacji losowych – wyjaśnia Daniel Witowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej.
Na stronie Poczty Polskiej są oferty pracy – także dotyczące listonoszy. Poszukiwany jest np. listonosz pieszy w Łodzi, samochodowy w Bytomiu, paczkowy w Komornikach (woj. wielkopolskie). PP oferuje pracownikom np. preferencyjne pożyczki, zniżki na ubezpieczenie na życie i prywatną opiekę medyczną, karty sportowe, dofinansowanie do wypoczynku i zniżki na paliwo.
Co do pensji, to w ogłoszeniu nie jest podawana jej wysokość, ale ostatnie informacje wskazują, że listonosze zarabiają od najniższej krajowej w górę. A ta – przypomnijmy – wynosi obecnie 3600 zł brutto (w styczniu 2024 wzrośnie do 4242 zł, a od lipca 2024 do 4300 zł).
fot. Poczta Polska