Pilanie zdawali sobie sprawę z wagi tego spotkania. Walka o “play-offy" wkracza w decydującą fazę. Przed spotkaniem z Unią Polonia nadal była w grze. Niestety, porażka obniżyła szanse awansu do minimum. Porażka bardzo pechowa, bo poloniści zanotowali po swojej stronie dwa defekty na prowadzeniu, upadki i wykluczenia.
- Mieliśmy duży limit pecha, to na pewno. Zaczęło się od mojego defektu, po defekty chłopaków, upadki, defekty na starcie... Za dużo tego było. Sporo punktów uciekło, bo widziałem, że Jonas Knudsen też się dzisiaj spasował i dorzucał dużo punktów. Po prostu rozegraliśmy ten mecz i tyle, nie ma tutaj wytłumaczenia. Każdy się z nas starał. Dzisiaj było też dużo nerwowości w parkingu, bo każdemu bardzo mocno zależało na wyniku - mówi Adrian Cyfer, zawodnik Enea Polonia.
- Pile tych punktów dużo uciekało. Trochę obawiałem się tego meczu, chociaż nie dopuszczałem myśli, że możemy tutaj przegrać. Jechaliśmy po wygraną. Wiadomo, że nigdy nie można lekceważyć przeciwnika. Dzisiaj sprzyjało nam szczęście, bo było kilka sytuacji, że defekty pomagały nam utrzymać przewagę punktową. Piła ma wyrównany, dobry skład - przyznaje Stanisław Burza, trener Grupy Azoty Unii Tarnów.
Który nadal liczy się w walce o play-offy, chociaż szanse na awans znacznie się oddaliły. Przed pilanami jeszcze trzy bardzo trudne mecze w fazie zasadniczej – wyjazdy do Opola i Gniezna oraz starcie u siebie z Rzeszowem w play-offie.