Program 500+ był sztandarowym hasłem w kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w 2015 roku. Wszedł w życie rok później. Przez 7 lat wydano na niego 213 miliardów złotych. Od przyszłego roku zamieni się w 800+.
- Władza chce po prostu przekupić każdego. A wiadomo – podatki wzrosną, inflacja wzrośnie. Chodzi tylko o to, żeby przekupić tych, którzy myślą, że jak jest więcej pieniędzy, to będzie lepiej w kraju. Wyjdzie tak naprawdę na to samo albo na minus. Z 800+ podatki wzrosną trzykrotnie. To jest taka typowa zagrywka. Jak dla mnie, warto uciekać z Polski. Kiełbasa wyborcza. Dają, dają, a potem i tak nic z tego nie ma. Dobrze robią. Bo na dzieci więcej tego potrzeba. Ale ci co nie mają, też powinni trochę dostać - mówią pilanie.
Teraz dostają wszyscy, niezależnie od liczby dzieci w rodzinie oraz poziomu dochodów.
- Do dzieci w rodzinach w powiecie pilskim trafiło od 2016 r do końca 2022 blisko 700 mln złotych. To olbrzymia kwota, która wsparła te rodziny. W gminie Szydłowo to ponad 50 mln. - wylicza Michał Zieliński, wojewoda wielkopolski.
Mimo, że kwoty mogą robić wrażenie, to inaczej wygląda sprawa wskaźników urodzeń. Dane pokazują, że pomimo trwającego od 7 lat programu, mocno się nie zmieniły. W kwietniu tego roku urodziło się najmniej dzieci w historii pomiarów.
- Gdyby nie ten program, to te liczby byłyby znacznie niższe. To kwestia demografii, to kwestia nie lat, a dekad. Górkę urodzeń mieliśmy w latach 1983-84, czyli w moim roczniku. Potem to systematycznie bardzo mocno spadało. Lata 90-te i początek 2000, to jak na tamte czasy bardzo niski poziom urodzeń, a co za tym idzie pań, które są zainteresowane posiadaniem i rodzeniem dzieci jest znacznie mniej - przekonuje Marcin Porzucek, poseł PiS.
- Ten program nie spełnia swojej podstawowej funkcji. To jest jego problem. Miał być programem demograficznym, a jest programem socjalnym. Owszem, środki na programy demograficzne są Polsce niezbędne i konieczne. Natomiast, żeby był to program demograficzny, musi być spełniony szereg założeń - przekonuje Ziemowit Przebitkowski, kandydat konfederacji do Sejmu.
Konfederacja mówi tutaj o wspieraniu rodzin wielodzietnych, a nie wszystkich. Jak dodają jej reprezentanci program nie powinien być waloryzowany. Przedstawiciele KO ową waloryzację dopiero od stycznia 2024, a nie lipca bieżącego roku nazywają wprost kiełbasą wyborczą.
- Od samego początku twierdziliśmy, a dzisiaj po latach to się potwierdza, że nie da się za pieniądze kupić dzieci. I te dzieci za pieniądze się nie rodzą. Niestety – dlatego nam dzietność spada, dlatego mamy w ostatnim roku najmniejszy poziom urodzeń w Polsce od II wojny światowej - mówi Adam Szejnfeld, senator z PO.
Program 500+ kosztuje obecnie ok 40 mld złotych rocznie. Po waloryzacji do 800 zł, według wyliczeń Instytutu Emerytalnego, będzie to 65 mld.