Pilanie w tym sezonie na własnym torze jeżdżą w kratkę. Przegrali 3 mecze. To kolejny przykład, dlaczego faworytem spotkania był okrzyknięty przed sezonem dream teamem, zespół z Rzeszowa. A jednak to Polonia od początku meczu dyktowała warunki. M.in. dzięki Arturowi Mroczce, który w tym sezonie mierzył się z ogromnymi problemami sprzętowymi.
– Ja cieszę się, że wróciłem, że jest prawie wynik dwucyfrowy i że drużyna wygrała. Szkoda, bo sezon powoli się kończy, a pewnie trochę nam zabraknie (do play-off), chyba że pociągniemy te dwa mecze do końca. Na tę chwilę cieszę się, że wróciłem z dalekiej podróży, pomogłem drużynie i że mamy wynik – mówi Artur Mroczka, Enea Polonia Piła.
– To było bardzo, bardzo dawno temu. Niewiele pamiętam z tamtego sezonu. Wtedy nawet nie robiłem notatek dotyczących ustawień motocykla. To był dla mnie zupełnie nowy tor, tak samo jak dla reszty drużyny, dlatego potrzebowaliśmy kilku biegów, żeby znaleźć optymalne ustawienia – tłumaczy Peter Kildemand, Texom Stal Rzeszów.
Przed Polonią dwa mecze wyjazdowe – w Opolu i Gnieźnie. Żeby awansować do play-off, pilanie muszą wygrać oba spotkania za 3 pkt (czyli zainkasować bonus) oraz liczyć na porażkę Unii Tarnów w Rzeszowie.