W ubiegły weekend Trzcianka gościła trzecie z rzędu zawody motorowodne klasy mistrzowskiej. Na wodach jeziora Sarcze rywalizowały 43 ekipy z Polski, Litwy, Łotwy, Estonii czy Włoch. Zawody tej rangi wróciły do Trzcianki w 2020 roku. Wcześniej podobna impreza odbyła się tutaj w 1991 roku.
– Przede wszystkim trzeba być wpisanym do kalendarza UIM (Międzynarodowej Unii Motorowodnej – przyp. red.). UIM określi, czy rzeczywiście miejsce się nadaje. Trzeba mieć certyfikowany akwen. Wszystkie te rzeczy trzeba pozbierać. Praca nad takimi zawodami w Trzciance zaczęła się w grudniu ubiegłego roku – wyjaśnia Sebastian Kęciński, współorganizator zawodów.
A ich finał nastąpił w miniony weekend. Motorowodniacy ścigali się o medale mistrzostw świata w klasie GT30 i mistrzostw Europy w klasie F500. Mistrzem globu został Norweg Wiliam Martinsen. Drugie miejsce zajął Estończyk Kärol Soodla, a trzecie jego rodak – Stan Ivanov. Najlepszy z Polaków – Mateusz Wojewódzki zajął 6. miejsce. W tej klasie rywalizowała także ekipa motorowodniaków z Trzcianki.
– Znamy ten akwen. Trenujemy tutaj na co dzień. Szykujemy sprzęt do każdych zawodów na tym jeziorze. Jest dużo swoich. Nie ma takiego spokoju, jaki jest na innych akwenach, gdzie jesteśmy tak naprawdę obcy – tłumaczy Michał Poźniak, zawodnik kategorii OSY400.
Mistrzostwa świata nie przebiegły po myśli trzcianeckich motorowodniaków. Krzysztof Gajewski zajął odległe 13. miejsce. Z kolei Mistrzem Europy w klasie F500 został szczecinianin Marcin Zieliński. Drugi był Słowak Marian Jung, a trzeci, również pochodzący ze Słowacji Robert Hencz. Cezary Strumnik z Chodzieży zawody zakończył na 9. miejscu. Dodatkowo na jeziorze Sarcze odbyły się eliminacje Międzynarodowych Motorowodnych Mistrzostw Polski w klasach OSY400 i P750.