Pokrzywdzona kobieta, która nie chce pokazywać swojej twarzy i wypowiadać się pod nazwiskiem, miała wypadek 31 lipca. Pod wiaduktem w Jastrowiu w jej samochód uderzył czołowo tir, który nagle zjechał na drugi pas. Kobieta jechała ze swoim synem oraz znajomą i jej dzieckiem. Po wypadku pasażerowie trafili do szpitala w Pile, natomiast kierująca ze swoim synem do placówki w Złotowie.
Pokrzywdzona
– Opieka dobowa w szpitalu byłaby okej. Mielibyśmy pewność, że wychodzimy zaobserwowani, że czujemy się lepiej. Ale tego nie było. Ratownicy medyczni byli super i bardzo się nami interesowali, ale podejście tego lekarza nie było fajne. To była obojętność. Później podejście tych pań, gdy poszłam ze skargą... Uśmiech, zero współczucia – mówi pokrzywdzona.
Jak mówi pacjentka, nie została tam z synem kompleksowo przebadana. Pomimo widocznych obrażeń i krwiaków nie zrobiono USG, a lekarz miał ich nawet nie dotknąć. Zlecił jedynie badania RTG miejsc, które ich bolały. W efekcie okazało się, że pacjentka ma pęknięty mostek, odcinek piersiowy kręgosłupa oraz złamanie żebra. Po półtorej godziny wypisano oboje do domu. Syna bolała jednak noga, a kobietę m.in. szyja. Dopiero po kilku dniach okazało się, że w złotowskim szpitalu nie rozpoznano złamanej nogi u dziecka oraz urazu szyi u kobiety.
Szpital
Oświadczenie szpitala:
"Szanowni Państwo, w odpowiedzi na Państwa pytania informujemy, iż po analizie dokumentacji medycznej i rozmowie z personelem dyżurnym SOR w dniu 31.07.2023 wynika, iż zgodnie z podawanymi dolegliwościami wykonano właściwą diagnostykę, głównie radiologiczną. Poszkodowani zostali zbadani przez doświadczonego specjalistę chirurgii i zaopatrzeni zgodnie ze sztuką chirurgii urazowej. Chora posiada karty wypisowe z pobytu w SOR dla siebie i dziecka. Opisy rtg realizowane są przez firmę radiologiczną w systemie teleradiologii (nie są to pracownicy szpitala), opis przekazano pacjentce zgodnie z prośbą na adres e-mailowy i przekazano wersję cyfrową zapisu. Zgodnie z oceną chorzy nie wymagali pilnej hospitalizacji. Zalecono dalszy nadzór ambulatoryjny. W dniu wizyty pacjentki w budynku Dyrekcji Szpitala Z-ca ds. Medycznych przebywał na urlopie, Dyrektor Naczelny znajdował się na wcześniej umówionym spotkaniu. Informacje przekazane pacjentce były prawdziwe."
Na szczegółowe pytania dotyczące wątpliwości wokół tej sprawy – m.in. braku wykrycia złamania nogi u syna, czy braku oględzin obrażeń u kobiety szpital nie odpowiedział, zasłaniając się tajemnicą lekarską.