Sierpień 1980 roku. Kryzys gospodarczy w Polsce narasta. Na sklepowych półkach drożyzna i coraz mniej żywności. Zaczyna brakować nawet podstawowych produktów. Niezadowolenie społeczne rośnie.
– Coraz bardziej uzewnętrzniało się to, że żyjemy w dziwnym systemie, gdzie środki masowego przekazu i władze pełne są entuzjazmu, radości i uważają, że osiągamy same sukcesy, a okazało się, że to zupełnie nie odpowiadało rzeczywistości – mówi Waldemar Jordan, działacz Solidarności i pierwszy pilski wojewoda.
W narodzie zawrzało. Władza nie była w stanie opanować społecznego niezadowolenia. W Stoczni Gdańskiej pracownicy rozpoczęli strajk, domagając się przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy. Stawały kolejne zakłady. Dla wielu robotników nie były to łatwe wybory.
– Kiedy nasz kolega, który miał przyjść na drugi dzień i nie wyjeżdżać z zajezdni, przyszedł i powiedział, że nie zrobi tego, bo ma dzieci i żonę, żona się nie zgodziła. Pomyślałam sobie, że wychowałam moją siostrę, a wychowywałam ją sama, pomyślałam sobie, wyszła za mąż, jestem wolna i mogę robić co chcę – wspomina Henryka Krzywonos-Strycharska, sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych.
I tak też się stało. Henryka Krzywonos, bijąc się z myślami, wyjechała z gdańskiej zajezdni tramwajem numer 15.
– Pomyślałam sobie: stanę i stanęłam. Oczywiście nie jestem bohaterką, bo nie wiedziałam dalej co robić. Przyjechali kierowcy, którzy powiedzieli jak to dalej zakończyć, że zrobimy to wszystko i zrobiliśmy. Udało się – mówi Henryka Krzywonos-Strycharska.
To jeden z symbolicznych momentów tamtych czasów. Strajk trójmiejskiej komunikacji, po strajku stoczniowców uruchomił kolejne kostki domina.
– Maszyniści dostarczali do ZNTK biuletyny strajkowe. Kontakt z taką żywą bibułą, tekstami ukazującymi się poza cenzurą, wprost nielegalnymi to było wielkie przeżycie – mówi Waldemar Jordan.
Stawały kolejne zakłady. Fala strajków opanowała kraj. Strajkowali też pracownicy pilskiego "Polamu".
– Przyszedł dzień, kiedy musieliśmy się zbuntować i zbuntowaliśmy się w sposób bardzo skuteczny. Powstał ruch narodowo-wyzwoleńczy, bo tak bym go określił – wspomina Franciszek Langner, opozycjonista, przewodniczący komitetu strajkowego w zakładach "Polam" Piła.
Władza ludowa nie miała wyjścia. Zgodziła się nie tylko na przywrócenie zwolnionych z pracy opozycjonistów, czy relegowanych z uczelni studentów, ale i na postulaty sformułowane przez stoczniowców wyrażające nadzieje budzącego się do wolności narodu.
– Kiedy zażądaliśmy uwolnienia więźniów politycznych, zniesienia cenzury, kiedy dążyliśmy do wolności słowa, nie zatem tylko o tę kiełbasę i marchewkę, bo to uzyskaliśmy już pierwszego dnia strajku, też tu – w tym mieście – wpisaliśmy się w wolności ojczyzny i obyśmy tej wolności nigdy nie utracili – mówi Franciszek Langner.
Dziś pod obeliskiem na rondzie Solidarności, w 43. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, odbędzie się uroczystość upamiętniająca uczestników tamtych przełomowych wydarzeń.