- W mojej ponad 30 letniej historii badań, zbiorników wodnych, nie miałem takiego przypadku, żeby tak gwałtownie jezioro ze stanu czystowodnego, przeszło w stan mętnowodny, po prostu mamy zieloną zupę, natomiast jezioro było we wcześniejszych raportach WIOŚ raportowane zawsze jako jedno z najczystszych w regionie. Co mogło się wydarzyć? Z jednej strony mamy domki rekreacyjne które nie do koca są skanalizowane, a z drugiej fermy kurze. Od śledztwa w tej sprawie jest Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska - mówi dr Paweł Owsianny, dyrektor Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile.
Zawiadomienie o skażeniu w poniedziałek trafiło do inspektorów. Złożył je dyrektor Nadnoteckiego Instytutu oraz burmistrz Krajenki. O zatruciu poinformowali także Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, bo na tym obszarze znajdują się siedliska objęte ochroną. Woda nie nadaje się do kąpieli. Sinice produkują toksyny, które mogą powodować silne uczulenia oraz problemy żołądkowe, a nawet przyczyniać się do powstania raka wątroby.
"Katastrofa ekologiczna" - alarmuje dr Paweł M. Owsianny
***
W poniedziałek inspektorzy WIOŚ pobrali próbki z czterech miejsc na jeziorze. Trafiły już do badań. Prawdopodobnie w poniedziałek, 11 września poznamy wyniki. Inspektorzy potwierdzili, że w jeziorze Wapieńskim nastąpił gwałtowny zakwit sinic. Prawdopodobnie wpływ na to zjawisko ma niski poziom wody. Lustro jeziora obniżyło się o metr, w stosunku do ubiegłego roku. Wzrosła także temperatura wody. Wczoraj w kąpielisku wynosiła 21 stopni.
Inspektorzy szukali też prawdopodobnych źródeł zanieczyszczeń akwenu. Na razie nic nie znaleźli.