Konflikt między burmistrzem Chodzieży a były radnym miejskim, obecnie kandydatem Bezpartyjnych Samorządowców do Sejmu, trwa od wielu lat. Panowie zarzucają sobie nawzajem mówienie nieprawdy.
– Tak od słowa do słowa, od wypowiedzi do wypowiedzi, tych nieprawdziwych informacji było coraz więcej. Więc zacząłem nazywać po imieniu to, co robi pan Sobkowiak – mówi Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży.
Na profilu facebookowym Jacka Gursza pojawił się film, w którym nazwał on Sobkowiaka manipulantem i kłamcą. Burmistrz stwierdził, że Kamil Sobkowiak zrezygnował z uczestnictwa w miejskiej radzie, bo “miał gdzieś opinię wyborców”. Na poparcie swoich słów, przekazał sądowi skan maila, którego dostał od Sobkowiaka w 2010 roku.
Kamil Sobkowiak z kolei twierdzi, że gromadzenie przez burmistrza prywatnej korespondencji jest niepokojące. Mówi, że nie użył cytowanych przez Gursza słów, a stwierdzenia o manipulacjach i kłamstwach poniżyły go w oczach jego wyborców. Skierował sprawę do sądu w trybie wyborczym.
Sąd Okręgowy w Pile uznał, że z treści przekazanego maila nie wynika to, co sugerował Jacek Gursz. W związku z tym podana przez Gursza informacja, że Kamil Sobkowiak “opinie wyborców ma gdzieś” mija się z prawdą. Natomiast użyty przez burmistrza zwrot “dla mnie człowieka skompromitowanego, którego jak wiecie nazywam manipulatorem i kłamcą” jest zdaniem sądu ocenny, a wypowiedzi o takim charakterze nie podlegają sądowej weryfikacji w kategorii prawdy i fałszu. Ostatecznie Jacek Gursz ma przeprosić Kamila Sobkowiaka na swoim profilu na Facebooku za to, że zarzucił mu brak szacunku do wyborców.