Trzy Gujany: Gujana Francuska, Surinam i Gujana – to różne kraje z różnymi językami - francuskim, portugalskim i angielskim, połączone jedną drogą N2, która ciągnie się przez tysiąc kilometrów wzdłuż malowniczego wybrzeża Oceanu Atlantyckiego. Trasa ta stanowi główną arterię komunikacyjną, łączącą te trzy państwa. Oprócz niej, napotykamy jedynie dziewicze lasy, malownicze rzeki i dziką naturę, co czyni to miejsce wyjątkowym.
Stolice: Cayenne, Paramaribo i Georgetown leżą na wybrzeżu i architektonicznie odzwierciedlają swoje pochodzenie. W Cayenne dominują kreolskie domki i francuskie pałacyki, w Paramaribo można poczuć się jak w przeciętnym holenderskim miasteczku, a w Georgetown panuje mieszanka angielskiego, południowoamerykańskiego i afrykańskiego nieładu. Jest to również najbardziej niebezpieczna z tych trzech stolic, ale równocześnie najbardziej rozrywkowa.
Mroczne historie Saint-Laurent-du-Maroni w Gujanie Francuskiej
Większość dużych miast znajduje się na wybrzeżu, pojedyncze zaś nad brzegami rzek w głębi lądu. To nie dziwi, biorąc pod uwagę, że 90 proc. obszarów każdego z tych państw jest pokryte lasem równikowym. Selwa Ameryki Południowej jest cudem samym w sobie, i to właśnie dla lasu warto odwiedzić tę część świata. Las równikowy, dżungla, puszcza amazońska - za wszystkimi tymi nazwami kryje się 7 mln km2 lasów deszczowych, co stanowi połowę wszystkich lasów na ziemi lub 1 proc. powierzchni ziemi. W tym ekosystemie żyje 10 proc. wszystkich znanych zwierząt i roślin, w tym wiele gatunków endemicznych, takich jak kapibara, mrówkojad, tapir, amazońska piraruku - największa ryba słodkowodna na świecie - kolibry, harpie i wiele innych. To miejsce jest tak bogate w różnorodność, że możemy wymieniać gatunki bez końca - występuje tutaj 40 tysięcy gatunków roślin, 420 gatunków ssaków, 1,3 tysiąca gatunków ptaków, co stanowi 70 proc. światowej ptasiej populacji, 3 tysiące gatunków ryb i 2,5 mln gatunków owadów... To tylko część tego, co człowiek odkrył, poznał i skatalogował. Między rokiem 1999 a 2015 odkryto 2 tysiące nowych gatunków, a dżungla nadal skrywa wiele tajemnic.
Rabunkowa gospodarka leśna, wycinka pod pastwiska i szczególnie widoczne w Gujanie odkrywkowe kopalnie złota powodują ogromne szkody. Lecąc samolotem można zobaczyć żółte plamy gołej ziemi i zapadliska, pozostałości po wydobyciu złota. Niestety, warstwa gleby w lesie równikowym jest bardzo cienka, więc gdy zostanie ona zdejmowana, rośliny nie mają już bazy do odbudowy. Wiele plemion indiańskich żyje z poddzierżawienia lasów do celów wydobywczych lub prowadzi samodzielne wydobycie. Miesięcznie z jednego wyrobiska można uzyskać do 1 kg złota. Kto by się nie skusił?
Przykładem takiej społeczności, żyjącej z wydobycia złota i lasu, są ludzie z plemienia Indian Carau niedaleko Bartici nad rzeką Essequibo w Gujanie. Wynajmują swoje tereny chętnym do kopania i poszukiwań. To, co pozostaje, to goła żółta ziemia. Ale z tego żyją.
A co z innymi mieszkańcami lasów? Jest ich tysiące. Czasami słyszymy i czujemy ich obecność, ale możemy je spotkać także na talerzu... Jednak w dżungli to one nas widzą, słyszą i czują, a same wolą pozostać niezauważalne. Są słyszalne, ale niewidzialne. Aby zobaczyć coś większego niż tarantula czy koliber, trzeba spędzić wiele dni i nocy w lesie. Chociaż zdarza się, że podczas spaceru na leśnej ścieżce naszą drogę przetnie majestatyczny jaguar. Wtedy trzeba mieć nadzieję, że wcześniej na jego drodze pojawił się jakiś tapir, albo przynajmniej mała kapibara.
fot. Grzegorz Bogdański
Komentarze
Zobacz także