W niektórych lokalach wyborczych ogromne kolejki były na porządku dziennym. I chociaż w naszym regionie nie było takich sytuacji jak w Warszawie czy Wrocławiu, gdzie głosowano do późnych godzin nocnych, to i tak liczba chętnych do oddania głosu była rekordowa.
- To jest mój obowiązek i zawsze to robię. Moje pierwsze wybory były w 1989 r i to są kolejne z rzędu, myślę, że równie ważne. Oczekujemy zmiany, żeby było lepiej niż teraz. Chcę zmian. W tej chwili to jest dramat. Nie wyobrażam sobie, żeby PiS rządził kolejne 4 lata. To jest nie do pomyślenia. Chciałabym, żeby przede wszystkim dzieciom żyło się lepiej - mówili pilanie.
- W Pile zabrakło kart do głosowania. I to był taki moment, który mówił, że jest bardzo dobrze. Że mieszkańcy wyszli takim tłumem, że powiedzieli tej władzy absolutne “nie” - mówi Piotr Głowski, prezydent Piły.
- Rekordowa frekwencja cieszy. Chociaż ja byłbym bardziej szczęśliwy, gdyby ta wysoka frekwencja była wyższa także w mniejszych miejscowościach, które są w naszym okręgu - tutaj wzrosty były mniejsze - mówi Marcin Porzucek, poseł PiS.
4 lata temu frekwencja w wyborach parlamentarnych wyniosła 61 procent.