Nowe ceny na stacjach paliwowych pojawiły się niespodziewanie kilka tygodni temu. “Piątka” z przodu za litr benzyny czy diesla była widokiem, którego na pylonach nie widziano już od dawna. Część kierowców widzi w tych cenach drugie dno.
Co mówią mieszkańcy?
– Myślę, że taka jest polityka naszego kochanego rządu. I nie zawsze to idzie tak, jak kierowcy by chcieli. Ale byłoby super, gdyby ceny się utrzymały. Ale i dodają – Trudno powiedzieć. Jak Tusk będzie rządził, to będzie niedobrze. Podniesie ceny paliwa. Kto wie, czy to nie była kiełbasa wyborcza PiS-u, że obniżyli ceny paliwa. Bo póki co na rynku światowym cena baryłki ropy wzrosła, także jest to niewytłumaczalne.
– Wydaje się, że te zmiany zwyżkowe po prostu trochę nam się odraczają. To nie jest tak, że ich nie będzie, one będą musiały nastąpić. Myślę, że poziomy 7-złotowe są realne w listopadzie, biorąc pod uwagę to, że mamy sporo niepokojów na rynkach światowych i problemy związane z sytuacją na Bliskim Wschodzie – tłumaczy dr Jakub Bogucki, e-petrol.pl.
Eksperci dodają również, że zaniżone, obecne ceny, mogą skutkować w niedalekiej przyszłości nawet problemami z importowaniem paliw do Polski. Dobra wiadomość dla kierowców jest taka, że cena poniżej 6 zł za litr “95” będzie na stacjach jeszcze przez jakiś czas.