– Za granicą jest normą, że korzysta się z arbitrażu i mediacji. Sąd jest ostatecznością – mówi Grzegorz Marciniak, prezes Izby Gospodarczej Północnej Wielkopolski.
Większość zagranicznych firm, w tym dużych korporacji, zastrzega sobie do tego prawo już na etapie podpisywania umów z polskim kontrahentem. Na rodzimym rynku nie jest jeszcze to zbyt popularna forma rozstrzygania sporów.
– Dziwię się bardzo wszystkim przedsiębiorcom, którzy mówią, że to wszystko tak długo trwa w sądzie, że tyle to wszystko kosztuje, że nie mają determinacji, żeby już przy podpisywaniu umów z kontrahentem zapisać sobie, że w razie sporu odbędą go w sposób tańszy, prostszy, z wykorzystaniem arbitrażu i mediacji – dodaje Marciniak.
Tak jak dzieje się to na Zachodzie. Dlatego od dwóch lat przy Izbie Gospodarczej Północnej Wielkopolski funkcjonuje oddział Wielkopolskiego Sądu Arbitrażowego.
– W Wielkopolsce jest to wpływ między 5-20 spraw rocznie. To jeszcze jest mało, ale po to się spotykamy, po to rozmawiamy i namawiamy przedsiębiorców, bo to jest trochę tak, że to jest coś, czego nie znamy, a jak nie znamy to się boimy, ale jesteśmy po to, żeby pomóc – przekonuje Paulina Toboła, prezes Wielkopolskiego Sądu Arbitrażowego odział w Pile przy Izbie Gospodarczej Północnej Wielkopolski.
Sąd arbitrażowy, nazywany również sądem polubownym wysłuchuje stron sporu i rozstrzyga, która ma rację. Postępowanie tego typu może być przeprowadzone wyłącznie wtedy, gdy obie strony wyrażą na to zgodę. Odbywa się to poza systemem sądów powszechnych, co daje szereg korzyści.
– Przedsiębiorca ma prawo zadecydować, że ja bym chciała/chciał, żeby ta osoba rozstrzygnęła mój spór. Ma wiedzę, ma doświadczenie, dlaczego z tego nie skorzystać, czego nie mamy w sądzie powszechnym, gdzie mamy losowanie sędziów i nie wiemy do kogo nasza sprawa trafi. Plus dużo kwestii organizacyjnych. Elektroniczny obieg dokumentów, który usprawnia to postępowanie oraz otwartość arbitrów na to, aby organizować to jak najszybciej – dodaje Paulina Toboła.
W samej północnej Wielkopolsce mediatorów jest kilkudziesięciu. Listę nazwisk znaleźć można na stronie Sądu Okręgowego w Poznaniu.
– Teraz mam taką sytuacje, gdzie strony różnią się co do wysokości kwoty, która powinna być zapłacona i ustaliliśmy, że w takiej sytuacji powołamy sami biegłego, który się tym zajmuje i on oceni, jaka kwota jego zdaniem powinna to być i ustaliliśmy, że jeżeli tak się stanie, to strony to zaakceptują – mówi Jacek Kieruj, prezes oddziału pilskiego Centrum Mediacji przy Izbie Gospodarczej Północnej Wielkopolski.
Korzystanie z pomocy mediatora nie jest zarezerwowane tylko dla biznesu. Z tej formy korzystają także sądy powszechne. Szczególnie przy sprawach rodzinnych.
– Ugoda mediacyjna jest porozumieniem i wypływa z woli tych stron, które tę ugodę dobrowolnie zawierają. Żeby tę wolę wyrazić, te strony muszą zaakceptować to, a skoro to akceptują, dużo trudniej jest w późniejszym czasie wycofać się z takiej akceptacji, w przeciwieństwie do wyroku sądowego, bo wyroku strona, która uważa się za przegraną nie akceptuje i broni się przed jego wykonaniem – tłumaczy Dariusz Małecki, prezes Sądu Rejonowego w Pile.
W mediacji strony dążą do kompromisu. Aby popularyzować tę metodę rozstrzygania sporów w całej Polsce trwa Tydzień Mediacji. Z kolei Izba Gospodarcza 24 października organizuje o godz. 12 w Akademii Nauk Stosowanych z arbitrażu i mediacji. Wstęp wolny.