Kurz po kampanii już opadł. Znamy nazwiska wszystkich, którzy zdobyli mandaty sejmowe i senatorskie. W przestrzeni publicznej została jedynie plakatoza. Spoglądający z wielu miejsc kandydaci zachęcali mieszkańców do głosowania na dany komitet lub osobę. Teraz miewa to odwrotny skutek.
– Nie widzę w tym porządku. Jeśli powieszono, to przychodzi taki czas, żeby to zdjąć – mówią mieszkańcy. I dodają – Był czas wyborczy, a teraz jest już tydzień po wyborach, także koniecznie powinni pościągać to wszystko.
Na słupach i blokach banery jeszcze wiszą. Niektórzy chwalili się, że swoje materiały już posprzątali.
– Jestem pierwszy, który ściąga po sobie banery wyborcze i mam nadzieję, że pozostali kandydaci równie odpowiedzialnie do tego podejdą – mówi Kamil Sobkowiak, kandydat w wyborach parlamentarnych.
Zgodnie z kodeksem wyborczym banery muszą zniknąć z przestrzeni publicznej w 30 dni po dniu wyborów.
– Zachęcam, i to jest bardzo dobry kierunek, żeby te materiały wyborcze przekazywać do schronisk dla psów. Jest to taka tradycja i wielu kandydatów też tak robi – przekonuje Kamil Sobkowiak.
Za niesprzątnięcie plakatów, komitet wyborczy może zostać ukarany karą grzywny. Ta wynosi nawet do 5 tysięcy złotych. Samorząd może także postanowić o usunięciu plakatów na koszt danego pełnomocnika wyborczego.