Wracamy do sprawy księdza, który wyciął kilka starych dębów przed kościołem w Gieczynku koło Wielenia. Zdaniem mieszkańców, duchowny usunął drzewa nielegalnie. Ksiądz w rozmowach z parafianami z kolei nie wyjaśnił powodów swojej decyzji.
Do incydentu doszło w lutym tego roku. Wynajęta przez księdza firma wycięła 7 zdrowych i dorodnych dębów. O zamiarach duchownego nie wiedzieli parafianie. Ich zdaniem drzewa nie stanowiły żadnego zagrożenia. W rozmowach mówił, że nie będzie tłumaczył powodów swojej decyzji. Później przeprosił swoich parafian. Teraz w rewanżu sam oczekuje przeprosin.
- On tylko chce miłosierdzia ze strony mieszkańców, którego z pewnością od części nie otrzyma za tą butę i arogancję, jaką kierował w stronę mieszkańców, kłamiąc przed ołtarzem - tłumaczy sołtys Gieczynka Paweł Aftarczuk.
Ksiądz co prawda ubiegał się o pozwolenie na wycinkę, jednak usunął dęby, zanim burmistrz Wielenia wydała odpowiednią decyzję. Teraz duchownego czeka kara. Nieoficjalnie mówi się o 200-u tysiącach złotych.
Mieszkańcy Gieczynka stanęli w kontrze do duchownego. W ramach protestu na tacę zamiast pieniędzy, wrzucili mu żołędzie.
- Ludzie sami ocenią czyny naszego księdza. Sporo mieszkańców z pewnością się odwróciło poprzez to od jego eucharystii, zmieniło kościół - dodaje sołtys Gieczynka.
Ksiądz poproszony przez nas o wypowiedź, nie chciał komentować sprawy. Mieszkańcy natomiast wciąż mają żal do duchownego i mają nadzieję, że jego administrowanie w parafii niebawem się zakończy.