Składy węgla pełne opału. Sprzedawcy zapewniają, że w tym roku na pewno go nie zabraknie. Twierdzą też, że nie będzie powtórki z zeszłego roku, kiedy przed często pustymi składami formowały się kolejki samochodów i przyczep.
Innym problem ubiegłego roku był skokowy wzrost cen węgla. Najpopularniejsze – kostka i orzech w szczytowym momencie kosztowały nawet 3,5 tysiąca złotych za tonę. Mimo to punkty sprzedaży świeciły pustkami. Później do Polski przypłynęła kostka z Indonezji, RPA czy Kolumbii.
- Każdy węgiel, który przypłynął do nas był o wiele, wiele gorszy jakościowo od węgla, który był z naszych kopalń i nie tylko kominy dostawały ciężkie zadanie, ale także piece. Niestety jakość tego węgla była bardzo zła - tłumaczy kominiarz Mariusz Genske.
Teraz polskiego węgla w składach również brakuje. To, jak mówią sprzedawcy, wina zamykania rodzimych kopalń. Nie oznacza to jednak, że węgla nie ma. Zagraniczny kosztuje dziś dużo mniej niż w zeszłym roku. Za tonę kostki trzeba zapłacić od 1.800 do 2 tysięcy złotych.
Sprzedawcy przekonują, że węgiel z Kazachstanu to dobry wybór. Co prawda nie ma jeszcze szczytu zakupowego, jednak ruch w składach powoli rośnie. Pracownik składu węgla w Łobżenicy Piotr Barański dodaje:
- Dużo ludzi najpierw pyta o ceny. Pytają o polski węgiel. Są rozczarowani, że nie ma polskiego, ale biorą sobie woreczek, spróbują i wracają, bo węgiel jest dobry.
Inaczej mówiąc kaloryczny. Opał dobrze się spala, nie zostawia dużej ilości sadzy, z którą musieli potem walczyć kominiarze. Najważniejsza jednak, zdaniem sprzedawców, jest stabilność. Opał jest, a jego cena nie odstrasza.