Do tej pory urząd wydał decyzje o warunkach zabudowy na blisko 145 megawatów. Kolejne czekają na przydzielenie.
– Łączna moc farm fotowoltaicznych w prowadzonych postępowaniach o wydanie warunków to jest aż 926 megawatów – mówi Janina Kamińska, radna Rady Miejskiej Trzcianki.
W uproszczeniu, jeden megawat może zasilić nawet pół tysiąca gospodarstw domowych. Wydane do tej pory decyzje mogą pokryć zasilanie ponad 70 tysięcy domów.
– Już to, co mamy na terenie gminy, wydanych decyzji, o co się rolnicy starają, jest więcej niż prezes Orlenu chce wybudować na Bałtyku – dodaje radna Janina Kamińska.
Od pomysłu do zbudowania farmy fotowoltaicznej jest daleka droga – przekonuje burmistrz. Wszystko rozbija się o dostęp do sieci energetycznej. Jego zdaniem niektóre inwestycje z pewnością zostaną zrealizowane. Większość z nich jednak najpewniej nie powstanie.
– Gmina ma już dwa plany miejscowe wokół Siedliska, które pozwalają na takie inwestycje i proceduje trzeci między Siedliskiem a Przyłękami-Górnicą, który też pozwoli w jakiejś mierze na kolejne tego typu zadania – tłumaczy Krzysztof Jaworski, burmistrz Trzcianki.
– Okolica straci na atrakcyjności. To są tereny leśne. Są tam siedliska różnego ptactwa łownego, również bardzo chronionej kani rudej – mówi Ewa Borek, mieszkanka Siedliska.
Mieszkańcy wsi zwracają także uwagę na utratę wartości tych nieruchomości, a same farmy spowodują wzmożony ruch samochodowy, który zniszczy i tak kiepskiej jakości drogi – uważają i proponują mniejsze elektrownie słoneczne.
– Myślę, że małe farmy fotowoltaiczne położone w odpowiednich odległościach od zabudowań pewnie mogą się sprawdzić. Natomiast czy chcemy iść na taką wielką skalę? Nie wiem – mówi radna Janina Kamińska.
Rolnicy zainteresowani fotowoltaiką natomiast oskarżają gminę o blokowanie inwestycji.
Jeden z nich mówi: – Po dwa, trzy razy dokumenty szły do kolegium.
Czyli do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a to znacznie wydłuża procedury związane z budową, przez co wykonawcy wycofują się z planowanych robót.