Zaczęło się 14 listopada podczas nadzwyczajnej sesji rady miasta. Wtedy rozpoczęła się dyskusja o tym, że z budżetu miasta trzeba będzie dopłacić do wywozu odpadów. Jak się okazuje obecny system się nie bilansuje. Pytała o to burmistrza Anna Ogonowska, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Wałcz.
– Otrzymałam następującą odpowiedź od wiceburmistrza, że względem założeń oczywiście będzie potrzebna stosowna uchwała. Środki zostały zabezpieczone w kwocie blisko tej, której oczekujemy. Być może na poziomie około 50 tysięcy złotych – mówi Anna Ogonowska.
Od tego czasu minęło ponad dwa tygodnie i okazało się, że dziura jest znacznie większa. Brakuje 675 tysięcy złotych.
– Ja rozumiem, że można się pomylić o 2 tysiące, a nawet o 10 tysięcy. Ale o 625 tysięcy, to chyba o czymś świadczy – podkreśla wiceprzewodnicząca Anna Ogonowska.
Wiceburmistrz Adam Biernacki odpiera zarzuty i jednocześnie zapewnia, że liczyć umie.
Jego zdaniem problem jest gdzie indziej.
– Nie pokryły się środki, które wpłynęły od mieszkańców z tym, co zaplanowaliśmy. Jest to kwota, która oscyluje w okolicy 600 tysięcy złotych. Natomiast, ile to będzie dokładnie – będziemy wiedzieli, kiedy się skończy rok – wyjaśnia Adam Biernacki.
Chodzi o tych mieszkańców miasta, którzy nie płacą za wywóz śmieci. Jak rozwiązać problem? Zdaniem radnej Bogusławy Towalewskiej trzeba zacząć od analizy przychodów i kosztów.
– Jakie powinny być faktyczne opłaty za śmieci i dlaczego trzy lata z rzędu utrzymujemy tę samą wysokość opłat przy zupełnie innych mikro- i makrogospodarczych warunkach – mówi Bogusława Towalewska, radna Rady Miasta Wałcz.
Po burzliwej dyskusji i chwilami ostrej wymianie zdań między burmistrzem a większością w radzie, ostatecznie radni zgodzili się na dopłatę z budżetu. Do projektu uchwały dodali poprawkę autorstwa wiceprzewodniczącej rady Anny Ogonowskiej, która zakłada, że 675 tysięcy złotych dopłaty to kwota ostateczna.