Diagnoza spadła na rodzinę Bartkowskich jak grom z jasnego nieba. Dwa tygodnie temu dowiedzieli się, że ich syn ma ostrą białaczkę limfoblastyczną.
- Dzielny chłopak, dzielniejszy niż my - zapewnia jego tata. 12-letni Arek z Krzyża Wielkopolskiego trafił do Szczecina na chemioterapię.
- Długa walka przed nami, bardzo długa, on to leczenie będzie miał rozłożone daleko czasowo, ale ma bardzo dobre nastawienie, dobrze reaguje - mówi szer. Bartosz Bartkowski, tata Arka.
A jego tata - honorowy krwiodawca, zwierzył się z problemu swoim kolegom i koleżankom z batalionu. Ci jeszcze przed wigilijnym spotkaniem zorganizowali rejestrację potencjalnych dawców szpiku. Zarejestrowało się 120 terytorialsów.
- Wspieramy siebie, wspieramy naszych żołnierzy, wspieramy ich bliskich, jesteśmy jedną dużą zieloną rodziną, i myślę, że nie trzeba było długo zachęcać, żeby żołnierze wsparli jednego z członków rodziny naszego kolegi - zapewnia ppłk Maciej Betka, dowódca 122 batalionu lekkiej piechoty w Dolaszewie.
Zebrali też pieniądze na doraźną pomoc rodzinie. W sumie około 2 tysięcy złotych. Powstała też zbiórka na pomagam.pl - aby wspomóc rehabilitację Arka wystarczy kliknąć TU.
Bo krwi nie da się wyprodukować. A na stronie Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa wciąż aktualne są apele do krwiodawców o kolejne grupy krwi.
- Tutaj jest nas dzisiaj więcej, mamy możliwości w większej ilości pojawić się tu i tą krew oddać i cieszę się, że ja również mogę uczestniczyć, bo staram się regularnie to robić - zapewnia szer. Agnieszka Szejnowska, 122 batalion lekkiej piechoty w Dolaszewie.
Co dwa miesiące w tym miejscu krew oddaje około 20 – 30 żołnierzy. Teraz ich było więcej. Taki odruch serca.
- Myślę, że z serca, ale też takiej żołnierskiej waleczności, żeby ratować ludzie życie, a to jest też wpisane w zawód żołnierza - przyznaje st. szer. Cyprian Gniot, 122 batalion lekkiej piechoty w Dolaszewie.
Dlatego do tej akcji nie trzeba było nikogo namawiać. W sumie tego dnia zebrano 20 litrów krwi.