Zwyczaje i wierzenia wigilijne na Krajnie były związane z tymi występującymi w pozostałych częściach Wielkopolski. Nie brakowało tu jednak także pewnych wyróżników jak zupa z suszu czy słomiane powrozy, którymi obwiązywano pnie drzew.
W Wielkopolsce Święta Bożego Narodzenia nazywa się także „Gwiazdką” lub „Godami”. Dla naszych przodków był to czas magiczny, w którym przenikały się światy fizyczny i duchowy. Na przykład puste miejsce przy stole było kiedyś zarezerwowane dla dusz zmarłych krewnych. Na naszym terenie prezenty dawniej przynosił dzieciom Gwiazdor. Wyglądał on zupełnie inaczej niż współczesny Mikołaj.
- Był ubrany w stary kożuch, czapę z kożuchem, często doczepiał sobie brodę zrobioną lnianych pakuł. Smarował policzki sadzą lub sproszkowaną cegłą - mówi Maria Kuchta, Muzeum Kultury Ludowej w Osieku nad Notecią .
Tak przebrany chodził od domu do domu i wręczał dzieciom prezenty. Kazał im także klękać i odmawiać na głos pacierze. Budził on wśród dzieci raczej lęk.
- Skoro bały się tego Gwiazdora, to często mówiąc te pacierze dzieci popełniały pomyłki ze strachu i wtedy albo dostawały lanie od takiego Gwiazdora, albo też zgniłe jabłuszko czy zgniłego ziemniaka - dodaje Maria Kuchta.
Jeśli dziecko wyrecytowało pacierz poprawnie dostawało od Gwiazdora orzechy, owoce lub pierniczki.
Nimi dekorowano także podłaźniczki, czyli podwieszane pod sufitem świerkowe gałązki. W kątach izby stawiano za to snopy zboża. Gdy na niebie rozbłysła pierwsza gwiazda zasiadano do wieczerzy przy stole nakrytym białym obrusem.
- Kuchnia, jeżeli mówimy o tradycyjnym gospodarstwie wiejskim, to przede wszystkim dary lasu, wody i własnego sadu lub ogrodu, czyli wszystko to co było najbardziej dostępne dla poszczególnych gospodarstw, w tym również trzeba brać pod uwagę, że różny był stopień zamożności - mówi Ziemowit Niedźwiedzki, dyrektor Muzeum Okręgowego w Pile.
Choć przez wieki powstało wiele tradycji związanych ze świętami, to jak podkreślają duchowni Boże Narodzenie to przede wszystkim święta radości.
- Nasza kultura chrześcijańska czerpie tę radość z tego, że jak wierzymy Chrystus przyszedł na świat, aby nas wyrwać z niewoli zła. I w zasadzie na tym fundamencie budujemy całą nasza radość. Nawet Ci, którzy tej wiary nie mają i tego nie przyjmują potem korzystają z tego źródła - tłumaczy ks. Wacław Grądalski - proboszcz parafii pw. Najśw. Maryi Panny Bolesnej w Skrzatuszu .
Aby zgodnie z tradycją chrześcijańską człowiek mógł się stawać podobny do Boga i czynić dobro.