Duże zmiany w lekach recepturowych od stycznia. Narodowy Fundusz Zdrowia nowe regulacje nazywa urealnieniem cen i ukróceniem nieuczciwych praktyk. Branża farmaceutyczna, mówi z kolei o “kagańcu marżowym” i możliwych brakach leków robionych. Za całe zamieszanie i tak zapłaci pacjent.
Cena leku zrobionego według rozpisanej przez lekarza receptury jest dla pacjenta stała. Wynosi 18 zł od jednego przygotowanego preparatu. Pozostałą różnicę pokrywa NFZ.
- Okazało się, że leki recepturowe potrafiły kosztować naprawdę gigantyczne pieniądze. Były to maści za 15-20 tys. zł, które refundował Narodowy Fundusz Zdrowia. Były to naprawdę duże nadużycia - wyjaśnia rzeczniczka prasowa Wielkopolskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Marta Żbikowska- Cieśla.
Do największych zalicza się maść wyceniona na... 180 tys. zł. Miało to miejsce na południu kraju. Za lek zapłacili podatnicy. W ostatniej dekadzie wydatki na refundację leków recepturowych wzrosły trzykrotnie – z 177 mln zł w 2012 r. do 500 mln w 2022 r. A liczba pacjentów wykupujących takie leki zmalała dwukrotnie.
- Ci którzy najwięcej na tym procederze zarabiali, to nie były nawet apteki, tylko producenci czy hurtownicy, którzy sprzedawali te komponenty do produkcji leków. To tutaj te ceny były windowane - dodaje rzeczniczka.
Ministerstwo Zdrowia oraz NFZ postanowiły więc takie nieuczciwe praktyki ukrócić. Wprowadzane od stycznia zmiany zakładają limity w wycenach. Choć w samej Wielkopolsce takich nadużyć nie stwierdzono, to wprowadzane zmiany dotyczą oczywiście całej
branży.
Zdaniem farmaceutów zmiany poszły nie w tym kierunku. Wyceny nie były zmieniane od kilkunastu lat. Przez ten czas drastycznie wzrosły koszty, w tym materiałów, sprzętu i pracowników. Nowe stawki są odrealnione.
- Załóżmy, że pacjent przychodzi z receptą na dwa składniki. Najniższa cena jednego ze składników kosztuje dzisiaj na rynku 60 zł, a ta sama substancja do receptury powinien kosztować 20 zł. Więc od najniższej ceny na runku, te ceny są dwu, trzykrotnie niższe, co wpłynie od 1 stycznia na cenę takiego leku - dodaje farmaceuta.
Za co zapłaci sam pacjent. Oprócz ryczałtu, który nieznacznie wzrośnie do 20-kilku złotych, pacjent będzie musiał dopłacić także różnicę pomiędzy kwotą wycenianą przez NFZ, a realnie poniesioną przez aptekę. W niektórych przypadkach może to być nawet kilkaset złotych. W najgorszej sytuacji będą chorzy na łuszczycę oraz potrzebujący niektórych maści z antybiotykami. Nie wszystkie robione preparaty mają bowiem swoje gotowe odpowiedniki.