Wszystko zaczęło się na początku 2023 roku. Wtedy Głowacki stoczył swoją ostatnią walkę w ringu. Polak przegrał przez techniczny nokaut z Richardem Riakporhe. Kontrolerzy pobrali do badań próbkę moczu pochodzącego z Wałcza pięściarza i wykryli w niej niedozwoloną substancję – boldenon.
– Substancja zaliczana do twardego dopingu. Powoduje przede wszystkim wzrost masy mięśniowej, ale też wpływa na siłę. Nazywany jest uniwersalnym steroidem anaboliczno-androgennym – tłumaczy Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.
Czyli popularnym “koksem”. To pochodna testosteronu. Substancja pobudza mięśnie i kości do szybkiego wzrostu. Brytyjska Agencja Antydopingowa postawiła Głowackiemu zarzut naruszenia przepisów antydopingowych i zdyskwalifikowała go na 4 lata. Sam zawodnik w wydanym oświadczeniu napisał, że jest zaskoczony wynikami badań kontrolerów. Według wałczanina przedstawione mu zarzuty są fałszywe.
Innego zdania jest dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej. Michał Rynkowski twierdzi, że zawodnik o pozytywnym wyniku testu musiał wiedzieć dużo wcześniej. Tym bardziej, że Głowacki jest zawieszony od 6 kwietnia zeszłego roku.
– Zawodnik przedstawił swoją wersję wydarzeń, jednak nie przedstawił żadnych konkretów. Tego jak substancja mogła się dostać potencjalnie do organizmu, czy też jakichś innych alternatywnych scenariuszy – mówi Michał Rynkowski.
Głowackiego prawdopodobnie nie zobaczymy już w bokserskim ringu. Zawodnik będzie mógł jednak kontynuować swoją karierę w... mieszanych sztukach walki. Pięściarz podpisał już umowę z federacją KSW, a jej przepisy antydopingowe nie dotyczą.