- Było słychać na pewno, że pociąg daje sygnał, że trąbił. Poczuliśmy szarpnięcie no i uderzenie - mówi Aron Szydłowski, pasażer pociągu.
Pociąg osobowy jechał z Kołobrzegu do Poznania. Podróżowało w nim ponad 160 pasażerów. Pisaliśmy o tym TU.
- Byłem w środkowym wagonie i jakby wszyscy byli cali. Dopiero po chwili ktoś powiedział, że pierwszy wagon, czyli od maszynisty jest zmiażdżony. Rzeczywiście w środku jak weszliśmy leżały dwie osoby. Maszynista i konduktor leżeli obok siebie, cali we krwi. Maszynista był przytomny, mówił, że bolą go plecy, odzywał się. Konduktor był kompletnie nieprzytomny - dodaje Aron Szydłowski, pasażer pociągu.
Na tę chwilę wiadomo, że 25-letni kierowca ciężarówki wjechał na oznakowany przejazd. Mężczyzna był trzeźwy. On sam wyszedł z wypadku bez szwanku.
- Wjechał wprost pod nadjeżdżający pociąg relacji Kołobrzeg - Poznań. W wyniku tego zdarzenia jednej osoby pomimo podjętej próby reanimacji nie zdołano uratować - informuje st. sierż. Karolina Smardz-Dymek, rzecznik prasowy chodzieskiej policji.
Zginął rewident. Kierowniczka pociągu w stanie ciężkim trafiła do szpitala w Pile ze złamanym kręgosłupem. Maszynista jest w stanie krytycznym. Zabrało go Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do Poznania. Ranny został też jeszcze pasażer pociągu.
- Naszym zadaniem było dostanie się do osób poszkodowanych, które znajdowały się w przedniej części pociągu. Wydobycie i odszukanie ewentualnie poszkodowanych - mówi kpt. Artur Binkowski, rzecznik prasowy chodzieskich strażaków.
Ruch pociągów na tym odcinku został całkowicie wstrzymany. Do czasu naprawienia uszkodzonego torowiska.
- Uszkodzony został tor na długości około 200 metrów. Za pociągi regionalne, a więc Polregio i Kolei Wielkopolskich wprowadzono zastępczą komunikację autobusową, która obowiązuje między Rogoźnem Wielkopolskim i Budzyniem. Pociągi dalekobieżne kierowane są trasą przez Gniezno, Inowrocław oraz Bydgoszcz - tłumaczy Radosław Śledziński, zespół prasowy PKP Polskich Linii Kolejowych SA.
Torowisko będzie naprawione dopiero, gdy warunki atmosferyczne na to pozwolą. Pasażerowie na czas oczekiwania na transport zastępczy zostali przewiezieni gimbusem do Gminnego Domu Kultury w Budzyniu.
- Gościmy ich w domu kultury w ciepłym. Daliśmy kawę, herbatę, ciastka. Tak żeby mogli poczekać na transport zastępczy - mówi Marcin Sokołowski, burmistrzu Budzynia.
Na miejscu pracowała także policja pod nadzorem prokuratora. Mają wyjaśnić, jak doszło do tej tragedii.