Do tragedii doszło wczoraj w nocy. Pisaliśmy o tym TU.
- Około 2 obudziły mnie trzaski i takie dźwięki jakby wielkiego ogniska, strzelanie drewna. Poszedłem zobaczyć. Myślałem, że ktoś włamał się do domu. Przez drzwi było już widać. Obudziłem wszystkich. Ewakuowaliśmy psy i koty. Wyszliśmy na dwór - opowiada Mikołaj Kalita, pogorzelec.
Po kilku minutach na miejscu pojawili się pierwsi strażacy. Ratownicy przez kilka godzin, w trudnych warunkach, w czterostopniowym mrozie gasili płonący dach.
- Płomienie wychodziły na zewnątrz budynku. Mieszkańcy na szczęście opuścili budynek przed przyjazdem strażaków - mówi str. Joanna Kowalczyk, rzeczniczka prasowa czarnkowskiej straży pożarnej.
Ale wyszli z domu tak jak stali. Bez niczego. Ratownikom udało się wynieść z domu część ubrań, wyposażenia i dokumenty. Reszta albo się spaliła, albo zniszczyła woda.
- Zdążyliśmy uciec. Niestety jakiegoś takiego pecha mamy, bo pół roku temu syn się zabił. Synowa została w ciąży sama z dzieckiem. I teraz jeszcze dom nam się spalił. Chyba większej tragedii nie może być - płacze Barbara Dobrzyńska, która straciła dom w pożarze.
Póki co, rodzina znalazła schronienie u sąsiadów i bliskich. Pomoże także gmina. Urząd wypłaci rodzinie zapomogę - 6 tysięcy złotych, a także...
- Dostosujemy jeden z naszych obiektów komunalnych, do tego, żeby można było tutaj pogorzelców przyjąć - zapewnia Krzysztof Jaworski, burmistrz Trzcianki.
W internecie ruszyła zbiórka pieniędzy na odbudowę domu. W ciągu kilku godzin udało się zebrać ponad 10 tysięcy złotych.
ABY POMÓC RODZINIE WYSTARCZY KLIKNĄĆ TU
Rodzina ma nadzieję, że... - Jak najwięcej pieniędzy uda się zebrać, żeby to... jakoś naprawić - dodaje Mikołaj Kalita.
W pomoc włączyli się także mieszkańcy Rychlika. Ludzie przekazują pogorzelcom najpotrzebniejsze rzeczy – ubrania czy środki higieniczne. Potrzebne są także materiały budowlane. Sąsiedzi zaoferowali także pomoc w odbudowie domu.
fot. OSP Biała
Komentarze
Zobacz także