Willa Iwańskiego i Pałac Działyńskich w Złotowie. Kamienica i stara gazownia w Pile. Wartościowe zabytki, które niszczeją z różnych powodów, można znaleźć praktycznie w każdym mieście.
- Skoro to jest zabytek, to takie rzeczy trzeba remontować - mówi mieszkanka Łobżenicy.
I chociaż w teorii brzmi to bardzo dobrze, to jednak nie idzie to w parze z praktyką. Wiele zabytków jest w prywatnych rękach. Zdarzają się sytuacje, że właściciele nie mają pieniędzy lub interesu w tym, aby taki obiekt utrzymywać w dobrym stanie. A w dobrym stanie na pewno nie jest młyn, spichlerz i budynek gospodarczy na ul. Sportowej w Łobżenicy.
- Są powybijane szyby, mury się walą, grożą zawaleniem. To może spowodować to, że dojdzie kiedyś do katastrofy. Nie możemy dopuścić do tego, żeby takie sprawy były likwidowane, bo to tak, jakby likwidować historię - mówi Ryszard Biniak, radny rady miejskiej w Łobżenicy.
Która sięga ponad 100 lat. Młyn powstał najprawdopodobniej w drugiej połowie XIX w. , a na początku XX w. został przebudowany do takiej formy, w jakiej jest teraz.
- Te obiekty posiadają bardzo duże wartości historyczne, architektoniczne. Mają dobrze zachowaną substancję zabytkową oraz są cennym elementem krajobrazu kulturowego Łobżenicy. Stanowią dobro kultury nie tylko miasta, ale i całej Wielkopolski - zapewnia Iwona Żerebiłło, kierownik pilskiej delegatury wojewódzkiego urzędu ochrony zabytków w Poznaniu.
Mimo to, przyszłość budynków jest niepewna. 2 lata temu ich właściciel, przedsiębiorca z Lipki, złożył wniosek o usunięcie spichlerza oraz budynku gospodarczego z gminnej ewidencji zabytków, najprawdopodobniej po to, żeby móc rozebrać oba te budynki. Wtedy konserwator się na to nie zgodził. Skontaktowaliśmy się z żoną właściciela. Kobieta w rozmowie telefonicznej potwierdziła, że planują wyremontować sam młyn. Natomiast ich plany dotyczące pozostałych dwóch budynków są takie same jak 2 lata temu. Czyli rozbiórka.
