Podróżnik z Wałcza jest emerytowanym policjantem. Jest kierowcą samochodu ciężarowego i to pozwala mu zarabiać na realizowanie pasji. Lubi jazdę rowerem, więc postanowił zwiedzać świat właśnie jednośladem. Na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej wpadł podczas swojej pierwszej wyprawy w roku 2012.
- Zrobiłem sobie można powiedzieć taki grafik, plan. I według tego grafiku piąta wyprawa to miała być Ameryka Południowa i po prostu to zrealizowałem - mówi Zdzisław Felskowski.
Każda rowerowa wyprawa to wielkie przedsięwzięcie. N esie też za sobą ryzyko.
- Ktoś go zaatakuje, gdzieś się przewróci, uderzy się. Nikt go tam nie znajdzie. Ktoś go tam obrabuje - martwi się Edyta Felskowska, żona podróżnika.
- Tamte podjazdy były co prawda nie najdłuższe, ale bardzo strome, niebezpieczne, ostre zakręty. Przykładem mogę się posłużyć, że przejechany odcinek do Quito, do stolicy Ekwadoru z Bogoty jest tam około 1200 kilometrów już musiałem wymienić komplet klocków hamulcowych - wspomina cyklista.
Które wystarczyły już na drogę powrotną do Wałcza. Teraz Zdzisław Felskowski odpoczywa i planuje kolejną wyprawę. Marzy mu się zwiedzanie Afryki albo Australii.