Od wczesnych godzin porannych do sklepów i cukierni sprzedających pączki ustawiały się kolejki. Smakosze za jednym razem brali nawet po kilka tych słodkich smakołyków. Ze sklepów wychodzili z kartonami zapełnionymi pączkami. Piekarnie pełną parą pracowały już od wczoraj.
Cukiernicy przez całą noc wyrabiali ciasto i smażyli pączki. Pilska piekarnia Rogalik wyprodukowała ponad 15 tysięcy tych słodkich przysmaków. A jaki powinien być idealny pączek?
- Musi mieć obrączkę. Pączki smażymy tradycyjnie, w patelni na fryturze, w temperaturze około 180 stopni. Średni czas smażenia pączka to około 5 minut - mówi Marek Jamróz, kierownik piekarni Rogalik w Pile.
Dostawcy od rana rozwozili smakołyki do sklepów, szkół i przedszkoli. Także w cukierniach pączków było od koloru do wyboru.
- Dzisiaj królowała pistacja, która zeszła w 30 minut od otwarcia. Poza tym marmolada różana, wieloowocowa i powidła - chwali sprzedawczyni w cukierni.
- Są z nami babcie oraz mama. One się na tym znają, mają ten fach w ręku, a my się uczymy i im pomagamy - opowiada Agata Zagrodnik, harcerka.
Z kolei najwięksi miłośnicy pączków jedli je na czas. W mistrzostwach Trzcianki stanęło w szranki dwunastu smakoszy. Najszybszy zjadł 10 pączków w 14 minut.
- Zawsze złoto jest. Nigdy się do tego nie przygotowuję. Nie ma czasu na przygotowania. Zawsze złoto. Przyjeżdżam i od razu jest złoto - mówi z dumą Piotr Sikora, zwycięzca zawodów.
A co zrobić, gdy dopadnie nas poczucie winy? Najlepiej wybrać się na długi spacer bądź pobiegać. 40 minut truchtu pozwoli spalić jednego dużego pączka.