Pięć punktów wtorkowej sesji rady miasta dotyczyło wyrażenia zgody na sprzedaży tych terenów. Było to już kolejne podejście do tej sprawy. Tym razem sprawa rozstrzygnęła się już na początku sesji, podczas ustalania porządku obrad. Radna Bogusława Towalewska złożyła wniosek o usunięcie tych punktów. Tłumaczyła...
– Złożone projekty uchwał o sprzedaży nieruchomości nie zawierały materiału mówiącego jaka jest wartość. Jaki jest szacunek tej wartości. Jaki jest operat szacunkowy w stosunku do wyodrębnionych działek – tłumaczy Bogusława Towalewska, radna Rady Miejskiej Wałcza.
Poza tym uważa, że czas kampanii wyborczej to nie jest dobry moment na podejmowanie takich decyzji. Jej zdaniem cel wnoszonych pod obrady sprzedaży działek był polityczny.
– Wskazanie, że te osoby, które będą za sprzedażą działek, to będą za rozwojem Wałcza, a ci, którzy będą przeciw, to nie – mówi Bogusława Towalewska.
– Rada musi wyrazić zgodę na sprzedaż działek i wtedy można dopiero wycenić te działki. Natomiast teraz w ogóle nie ma tematu. Po prostu burmistrz nie będzie wyceniał czegoś, co za chwilę rada i tak storpeduje i pieniądze stracimy. Bo po prostu się nie zgodzą na sprzedanie – wyjaśnia Andrzej Ksepko, radny Rady Miejskiej Wałcza.
Nad brakiem zgody na sprzedaż tych terenów ubolewa także ratusz.
– Za każdą sprzedaną działką budowlaną idą pieniądze przeznaczone na budowę tego domu. 100 tysięcy działka, budowa domu to kilkaset tysięcy nawet milion złotych. Sto domów, to sto milionów u wałeckich przedsiębiorców, wałeckich firm usługowych. To powoduje, że miasto się szybciej, dynamiczniej rozwija – przekonuje Adam Biernacki, zastępca burmistrza Wałcza.
Sprawa sprzedaży działek z całą pewnością wróci na salę obrad. Tyle że zajmie się nią nowa rada, wybrana w wyborach 7 kwietnia.